niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 23

Czarny mercedes zatrzymał się pod wysokim, przeszklonym biurowcem, który był wysokości mniej więcej dziesięciu moich domów. Rozdziawiłam lekko usta przyglądając się potężnej budowli. Niezbyt często bywałam w tej 'bogatej' dzielnicy miasta, dlatego szczerze zastanawiało mnie to czemu zostałam przywieziona akurat w to miejsce.
- Jesteśmy na miejscu - Odezwał się Brad z siedzenia kierowcy przywołując mnie tym samym do rzeczywistości. Przez całą drogę tutaj nie odezwał się do mnie ani słowem, nad czym w zasadzie nie ubolewam, bo gdyby to zrobił nie gwarantowałabym, że nie rzuciłabym się na niego z pięściami.
- Jasne - Prychnęłam zirytowana, po czym wyswobodziłam się z pasów i szybkim ruchem wysiadłam z samochodu. Rozglądnęłam się dookoła dla zorientowana, jednak zanim zdążyłam choćby pomyśleć o próbie ucieczki, ochroniarz stanął obok mnie i znów, tak samo jak w galerii, popchnął do przodu. Wypuściłam przekleństwo w jego stronę i wyrwałam się z mocnego uścisku mężczyzny.
- Nawet o tym nie myśl, słonko - Zaśmiał się tylko, po czym poprowadził mnie do wejścia do budynku. Kiedy przeszłam przez oszklone drzwi, moim oczom ukazało się nowocześnie wyposażone wnętrze, pełne ludzi krzątających się we wszystkich możliwych kierunkach. Wszystko byłoby w tym jak najbardziej w porządku, gdyby nie to, że większość tego 'zamieszania' stanowiły wysokie, szczupłe blondynki. Każda z nich ubrana była w czarną, wąską spódnicę i w białą bluzkę, która odsłaniała im połowę biustu.
- Przepraszam, czy Pani Megan Forbs? - Spojrzałam na prześliczną dziewczynę (uwaga, to was zaskoczy! Była blondynką.), która uśmiechała się do mnie przyjaźnie zza drewnianej lady. Zbyt zdezorientowana całą sytuacją po prostu kiwnęłam głową potwierdzając swoją tożsamość. Uśmiech recepcjonistki jeszcze bardziej się poszerzył przez co lekkie zmarszczki pojawiły się w okolicach jej powiek.
- Pan Styles prosił o przekazanie, że aktualnie jest na ważnym spotkaniu, ale po jego zakończeniu spotka się z Panią w jego gabinecie. Od razu wyjaśnię, że gabinet pana Styles'a znajduje się na piętrze ósmym z numerem 43. W razie jakichkolwiek problemów proszę pytać którąkolwiek z pracownic o drogę. - Pan Styles kazał przek...chwila co!? Uniosłam głowę na telewizor umieszczony na ścianie przede mną, na którym wyświetlana była prezentacja a nazwa budynku w którym się znajdowałam widniała grubą czcionką na samym środku monitora. 'Styles Corporation'. W myślach przybiłam sobie mentalnie z liścia. Pewnie, że to jego firma! A kogo by innego? Teraz przypomniałam sobie jak na kolacji u mnie w domu mówił mojej mamie o jego pracy. Szkoda tylko, że wtedy nie za bardzo skupiałam się na rozmowie Harrego z moją rodzicielką, bo zbyt zajęta byłam palcami chłopaka, które..ahh. Poczułam jak purpurowy rumieniec pokrywa moją twarz, przez co zdenerwowana przestąpiłam z nogi na nogę.
- Dziękuję - Odpowiedziałam blondynce, po czym odwróciłam się w celu zlokalizowania jakiejkolwiek windy. Kiedy mój wzrok napotkał metalowe drzwi, podeszłam do nich, naciskając czerwony guzik. Po kilku sekundach winda wydała charakterystyczne ding, a ja niepewna weszłam do środka, wypuszczając ciężko powietrze, zdając sobie sprawę z gównianej sytuacji, w której się znalazłam.
Kiedy wyjechałam na 8 piętro podążyłam szybkim krokiem w nieznanym mi kierunku, starając się ignorować wszystkie ciekawskie spojrzenia skąpo ubranych blondynek, których swoją drogą było tu pełno. Przewróciłam tylko oczami na ten dość skromny szczegół i nie zwalniając swojego tępa, doszłam pod gabinet z nr. 68, znajdujący się na samym końcu długiego korytarza. Przez chwilę stałam przed nim nie wiedząc powinnam zrobić. Jak się zachować? Harry przez cały wczorajszy dzień mówiąc ładnie olewał moją sobie, a dzisiaj jak gdyby nigdy nic zostaję porwana przez jego ochroniarza. Czy jestem o to zła? Nie, jestem wręcz wkurwiona i nie zamierzam grać spokojnej również przed Styles'em. W końcu sam się o to prosił. Bez głębszych rozmyślań po prostu chwyciłam za klamkę i pewnym ruchem szarpnęłam za nią, wchodząc do środka. Stanęłam jak wryta słysząc jak drzwi zatrzaskują się za mną z hukiem.
Znajdowałam się w dużym, przeszklonym gabinecie z drewnianym biurkiem ustawionym na środku pomieszczenia i telewizorem przyczepionym na jednej z białych ścian. Do tego całość uzupełniała czarna, skórzana kanapa, takie same fotele oraz szklany stolik pośrodku mebli, a krzesło umieszczone za biurkiem sprawiało wrażenie na prawdę wygodnego. Dopiero po kilku sekundach szoku dotarło do mnie, że jestem tu sama. Harry zapewne nadal ma to spotkanie, o którym mówiła recepcjonistka. Podeszłam do jednego z ogromnych okien dających widok na całe miasto. Wow, wyglądało pięknie. Opadłam na fotel za mną zapatrując się w krajobraz i w takiej pozycji pozostałam przez dłuższą chwilę nie licząc się z czasem. Gdy postanowiłam w końcu zobaczyć na zegarek prawie nie spadłam z krzesła widząc, że czekam na Harrego już od ponad 30 minut. I na pewno nie poczekam dłużej.

* Harry's P.O.V *
Pieprzone spotkanie. Siedzę tu od dwóch godzin z tą bandą kretynów usilnie próbujących przekonać mnie do nowej inwestycji. No cóż, udało im się.
- Czyli wszystko jest jasne, tak? - Zapytałem już na prawdę zirytowany, licząc na szybki koniec rozmowy.
- Ależ tak, panie Styles. Już z samego rana ruszą budowy, a nasz prawnik nawet zaraz prześle panu całą umowę.
- Dobrze, dziękuję za spotkanie - Powiedziałem wstając i podając rękę dwóm nowym wspólnikom.
- To my dziękujemy za poświęcony czas. Do usłyszenia, panie Styles - Kiwnąłem tylko głową w odpowiedzi, po czym zostałem sam w sali konferencyjnej. Opadłem znów na krzesło i od razu sięgnąłem po szklankę z wodą wypijając szybkim haustem jej zawartość. Przetarłem ręką czoło wykończony całym dniem. Kilka spotkań, tysiąc telefonów i masa papierów do podpisania, a ja już miałem dość, nie mówiąc jeszcze o czekającej mnie rozmowie z Megan. Właśnie. Spojrzałem na zegarek i zerwałem się na równe nogi. Kurwa. Szybkim krokiem opuściłem gabinet ze świadomością, że Meg czeka już na mnie w nim ponad godzinę i skierowałem się do pierwszej lepszej windy. Nie chciałem pogarszać sprawy jeszcze bardziej, chociaż dobrze wiedziałem, że sytuacja i tak jest już spieprzona po całości. Przypominając sobie po co głównie wezwałem ją do siebie, temperatura w moim ciele zawrzała, a ja odruchowo zacisnąłem pięści starając się głębiej oddychać.
- Ivy, przez następną godzinę jestem niedostępny. Wszystkie połączenia przekazuj dalej do Sophie - Rzuciłem w stronę mojej sekretarki, która skinęła głową na potwierdzenie i od razu wzięła się do pracy, a ja szybko wpadłem do windy i wjechałem na górę. Przed wejściem do swojego gabinetu zaczerpnąłem głębszy oddech, po czym wszedłem do środka zastając pokój pusty. Co jest kurwa? Podszedłem do biurka naciskając czarny guzik na telefonie.
- Tak, panie Styles?
- Do mojego gabinetu, Ivy. Natychmiast - Warknąłem. Po kilkunastu sekundach, dziewczyna przestraszona pojawiła się w progu zamykając za sobą cicho drzwi.
- Słucham panie Styles?
- Powiedz, czy ja niewyraźnie mówię? - Patrzyłem jak sekretarka unosi na mnie swoje zdziwione spojrzenie, ale odpowiedź z jej ust wyszła wręcz automatycznie. Boi się mnie. I dobrze.
- Nie, panie Styles
- A czy masz problemy z uszami?
- Nie, panie Styles
- To powiedz mi, czego do jasnej cholery nie zrozumiałaś w sprowadzeniu tu Megan?! - Podniosłem głos, na co dziewczyna odruchowo się wzdrygnęła.
- Ależ panie Styles, ona tu była. Widziałam ją wraz z Bradem i osobiście przekazałam jej informacje od pana. Cały czas siedziałam na dole i nie widziałam żeby gdziekolwiek wychodziła.


* Meg's P.O.V *
Po opróżnieniu swojego pęcherza wyszłam z toalety kierując się z powrotem do gabinetu Harrego. Podczas czterdziestosiedmiominutowego siedzenia i picia kawy, którą zaproponowała mi jedna z pracownic Styles'a, dziwnym trafem złożyło się, że ogarnęła mnie dość pilna potrzeba pójścia do ubikacji. Zanim jednak znalazłam odpowiednie pomieszczenie, zdążyłam zgubić się co najmniej pięć razy, przez co moja wędrówka z pięciu minut przedłużyła się do dwudziestu. Miałam nadzieję, że Harry jeszcze nie skończył tego swojego spotkania, bo szczerze nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Bo przecież nie robi takiej szopki tylko dlatego, żeby powiedzieć mi 'Cześć', prawda? Kiedy podeszłam do drzwi usłyszałam dość głośne odgłosy z drugiej strony przez co nachyliłam się i przystawiłam ciekawa ucho do drzwi.
-...czego do jasnej cholery nie zrozumiałaś w sprowadzeniu tu Megan?! - Wyraźny głos Harrego obił się o moje uszy. Był wkurzony i to bardzo.
- Ależ panie Styles, ona tu była. Widziałam ją wraz z Bradem i osobiście przekazałam jej informacje od pana. Cały czas siedziałam na dole i nie widziałam żeby gdziekolwiek wychodziła - Po głosie poznałam sekretarkę z holu. Postanowiłam zainterweniować zanim kompletnie wyżyje się na tej niewinnej dziewczynie. Gwałtownym ruchem otworzyłam drzwi i pewna siebie weszłam do środka czując jak dwie pary oczu lądują od razu na mojej osobie.
- Bo nigdzie nie wyszłam. Byłam tylko siku - Wzruszyłam ramionami i podniosłam spojrzenie prosto w intensywne, zielone oczy należące do bruneta. Na sam jego widok poczułam jak stado motylków uwalnia się w moim podbrzuszu. Nie, cofnij. W końcu byłam na niego zła. No, ale przecież też się martwiłam. W końcu przez cały wczorajszy dzień nie napisał do mnie nawet jednego, gównianego smsa. Poczułam jak zbiera się we mnie gniew, ale nie mogłam nic poradzić na chęć podejścia do niego i wpicia się w jego malinowe usta, szczególnie, że wyglądał strasznie seksownie w czarnym garniturze. Harry przez chwilę jeszcze mi się przyglądał, po czym westchnął opadając na fotel za sobą.
- W takim razie wybacz Ivy, możesz już iść
- Oczywiście, panie Styles - Blondynka skinęła głową i ruszyła w stronę wyjścia, a przechodząc obok mnie rzuciła w moją stronę lekki uśmiech, po czym wyszła, pozostawiając mnie sam na sam z Harrym. Pomiędzy nami zapanowała długa cisza, którą po chwili postanowiłam przerwać.
- Wiesz, jesteś kompletnym dup...-
- Siadaj - Warknął brunet, przerywając moją wypowiedź. Poczułam jakby ktoś walnął mnie w sam środek twarzy, Ała. Zbyt zbita z tropu żeby zrobić cokolwiek innego, po prostu posłusznie zajęłam jedno z krzeseł ustawionych po drugiej stronie biurka. Harry prawie od razu przeniósł na mnie swoje czarne niczym smoła spojrzenie, a ja odruchowo skuliłam się głębiej w fotel. Cała moja pewność siebie gdzieś uleciała, zastępując mój umysł poczuciem paraliżującego strachu.
- Nie...nie odzywałeś się do od dwóch dni. Martwiłam... -
- Zamilcz! - Wrzask Harrego wypełnił całe pomieszczenie, sprawiając, że aż pisnęłam chowając twarz w dłonie. Biurko zatrzęsło się od mocnego uderzenia jego pięści, a chłopak nachylił się nade mną wypalając swoim spojrzeniem dziury na mojej skórze.
- Ty...ty suko! Jak ty w ogóle śmiałaś zrobić mi coś takiego!? Jak śmiałaś bawić się moimi uczuciami?! Bawić się mną?! Jesteś suką Meg! - Zanim zdążyłam to przemyśleć moja rozpędzona dłoń zderzyła się z policzkiem Styles'a, powodując głośny plask. Chłopak odchylił się do tyłu pod wpływem rozpędu. a w moich oczach zgromadziły się łzy. Harry odwrócił się w moją stronę cały czerwony na twarzy, a następnie szarpnął za moje włosy, stawiając mnie do pionu. Przygwoździł mnie do ściany, znajdującej się za mną, na co wrzasnęłam z bólu. Na jego twarzy zagościł diabelski uśmiech, a moje nadgarstki zostały unieruchomione nad moją głową.
- Boli, prawda kochanie? - Wyglądał teraz niczym jakiś pieprzony psychopata. Starałam się wyrwać, kopnąć go w krocze, jednak z każdym moim ruchem jego palce wbijały się jeszcze boleśniej w moje i tak obolałe już ręce.
- Puść mnie.. - Wychrypiałam nie będąc w stanie się odezwać przez spływające łzy.
- Odpowiedz, czy cie to kurwa boli!? - Znów wrzasnął prosto w moją twarz, przez co zaskomlałam, żałośnie próbując się wyrwać.
- Tak.. - Czułam jak powoli uchodzą ze mnie całe siły, a nogi tracą posłuszeństwo. W tej samej chwili Harry puścił mnie, a ja zsunęłam się na ziemię chowając twarz pomiędzy kolana, niczym małe dziecko.
- I kurwa ma boleć! Ma cię boleć tak jak mnie kiedy zobaczyłem to! - Rzucił we mnie jakimiś kartkami, które rozsypały się dookoła mnie. Drżącą ręką chwyciłam jedną z kartek, która okazała się być zdjęciem przedstawiającym mnie i Alec'a przytulających się. Rozszerzyłam oczy będąc pod wpływem szoku. Szybko zebrałam resztę zdjęć, a widząc co się na nich znajduje, zaczęłam się krztusić od własnego płaczu. Na wszystkich fotografiach byłam ja z moim przyjacielem, przytulającym się na moim ganku, śpiącym ze mną w łóżku, czy obejmującym mnie w galerii. Dużo zdjęć przedstawiało także naszą poranną, krepującą sytuację, czy mnie całującą go w policzek.
- Harry to nie tak...to jest...
- Nie tak?! Nie kurwa tak?! Gówno mnie obchodzi kto to jest! Jesteś dziwką Meg! - Chłopak krążył po pomieszczeniu ciągnąc za swoje loki.
- Nie mów tak, proszę. To...
- A może mi jeszcze powiesz, że wcale się z nim nie przytulałaś?! Że nie spaliście w jednym łóżku, co?!
- Harry, Alec jest moim przyjacielem! To naprawdę nie jest tak jak wygląda! - Krzyknęłam odzyskując głos pod wpływem złości. Jak on mógł mnie posądzać o coś takiego?! Jak mógł nazywać mnie dziwką?!
- Jesteś żałosna Meg! Nigdy nie uwierzę ci, że chociaż raz się z nim nie przespałaś! - Prychnął.
- Ale to prawda! Alec jest moim przyjacielem jeszcze za czasów gangu! - Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, co właśnie powiedziałam. Harry wpatrywał się we mnie zszokowanym spojrzeniem, a ja przykryłam usta ręką nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zrobiłam.
- ZA CZASÓW KURWA CZEGO?! - Jego wrzask spowodował, że dzbanek stojący na szklanym stoliku pękł, a woda wylała się ciurkiem, mocząc drewnianą posadzkę.
- Ja...mój chłopak...Alec...- Jąkałam się obserwując jak Styles zbliża się do mnie znów przypierając mnie do ściany, a jego pięść zderzyła się z ścianą obok mojej głowy, na co krzyknęłam.
- Jak miał kurwa na imię twój były?! No jak?!
- Avan Sandler - Powiedziałam, odwracając głowę i spodziewając się kolejnej fali złości Harrego. Ku mojemu zaskoczeniu, chłopak odsunął się ode mnie dysząc ciężko i chowając swoją twarz w dłonie. Zaczął kojarzyć fakty.
- TEN Avan Sandler? Przywódca gangu rywalizującego z moim? Byłaś jego dziewczyną? - Oczy Harrego z powrotem przybrały odcień pięknej zieleni, a ja nadal nie patrząc na niego kiwnęłam głową. Pomiędzy z nami znów zapanowała cisza.
- Kurwa Meg, ale byłaś z tym facetem! Nie ważne kim on jest! Jesteś kurwa moja! - Znowu podniósł głos, przez co bardziej się skuliłam.
- To jest mój przyjaciel Harry! Nic mnie z nim nie łączy, zrozum! - Znów w moich oczach wezbrały się łzy.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - Chłopak zbliżył się do mnie i złapał za moje policzki wpatrując się prosto w moje oczy.
- Ponieważ cię kocham.

* Harry's P.O.V *
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - Powiedziałem, unosząc opuchniętą od płaczu twarz Meg, tak by patrzyła prosto w moje oczy.
- Ponieważ cię kocham - Jej odpowiedź zbiła mnie kompletnie z tropu, a cały gniew, który miałem w sobie, po prostu wyparował. Ona mnie kocha. Pomimo tego wszystkiego co jej zrobiłem i powiedziałem, ona mnie kocha. Dziewczyna, która powinna trzymać się ode mnie najdalej jak tylko może, kocha mnie. A głównym problemem było to, że ja też kocham ją. Tak, kocham Meg. Pomimo tego, że odkąd skończyłem 16 lat wmawiałem sobie, że nie jestem zdolny do miłości, pomimo utraty tak dużej ilości osób, które były dla mnie ważne, pomimo tego, że byłem potworem, kiedy byłem przy Meg, czułem się szczęśliwy. Tylko ona mogła sprawić, żebym stał się lepszym człowiekiem, a przy niej właśnie taki się czułem. Nie ważne czy kłóciliśmy się o coś błahego, czy poważnego, zawsze do siebie wracaliśmy. Nie ważne, że znaliśmy się od niecałego miesiąca, ja wiem, że nigdzie na świecie nie znajdę drugiej osoby, która będzie dla mnie tak ważna, jak ona.
- Powiedz coś... - Szept Megan wyrwał mnie z moich rozmyśleń. Spojrzałem na twarz dziewczyny, która cała we łzach przyglądała się mojej twarzy szukając na niej choć trochę zrozumienia.
- Ja...kocham cię Meg. Cholera, naprawdę cię kocham - Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i wpiłem się w jej słone od łez usta, przez co dziewczyna zaskoczona wydała z siebie jęk. Kiedy po długim pocałunku zabrakło nam obydwu powietrza, zamknąłem brunetkę w swoich ramionach, nie pozwalając jej na jakikolwiek ruch. Na szczęście nie protestowała, tylko mocniej wtuliła się w mój tors,
- Przepraszam - Tak Styles, właśnie to powiedziałeś.
- Jesteś idiotą, wiesz? - Meg lekko się uśmiechnęła, jednak nie był to jeden z jej szczerych, pięknych uśmiechów. Miała do mnie żal, wiedziałem to.
- Wiem kochanie, wiem - Pocałowałem ją w czubek głowy i znów dałem pochłonąć się myślą, tym razem dotyczących ex Meg, Avan'a. Kurwa, byłem taki głupi! Jak mogłem nie skojarzyć faktów w wieczór, w który Megan przyszła do mojego domu i wypłakiwała się w moje ramiona opowiadając o tragicznym wyścigu!? TYM wyścigu.
- Harry? - Dziewczyna patrzyła na mnie święcącymi oczami.
- Hmm? - Mruknąłem, sztucznie się uśmiechając.
- Chodźmy do domu, dobrze?
- Tak, chodźmy - Odgarnąłem jeden z kosmyków jej włosów, który spadł jej na twarz.
- Wszystko w porządku? - Meg przyglądała mi się podejrzliwie spod swoich długich rzęs. Nie, nic nie było w porządku. Przecież nie powiem jej, że to ja byłem odpowiedzialny za śmierć Avan'a.
- Tak, pewnie. Chodź - Złączyłem razem nasze dłonie i pociągnąłem brunetkę w stronę wyjścia, czując się z tym kurewsko dobrze.



Hej wszystkim :* 
Tak jak obiecałam, dodaję rozdział w weekend ;) 
W sumie to wyszedł mi nawet dłuższy niż się spodziewałam 
I jak wrażenia? Co myślicie w sprawie zachowania Harrego? 
A jakie pomysły w związku ze słowami Styles'a dotyczącymi śmierci Avan'a? 
Powiem wam tylko, że jeśli myślicie, że Meg tak szybko wybaczy Hazie, to jesteście w błędzie c: 
W przyszłym rozdziale czeka nas długo oczekiwany bal i konsekwencje z nim związane xx
Jednym słowem; będzie ciekawie, chociaż nie mam pojęcia jak i co napisać w rozdz. 24 xd 
Jakieś pomysły na akcje? ;) 

doceń moją pracę - skomentuj

17 komentarzy:

  1. jejku, świetny *.* nie mogę doczekać się następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde kochanie ,jest IDEALNIE!! Z każdym rozdziałem jesteś coraz lepsza ,nie mogę się nadziwić.No to na tyle ,pozdrawiam gorąco <3 BUZI BUZI :* !~Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak m slow...boski!!!-roxi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest właśnie to na co czekałam.Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡@Shoniaczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się cieszę, że jest kolejny rozdział. Po ostatnim sprawdzałam codziennie czy jest kolejny bo nie mogłam się doczekać co się stanie dalej i nie zawiodłam się .Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszy rozwój akcji❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać❤❤❤PS.♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. O cholera, to jest świetne, genialne!! Kolejny znakomity rozdział, aż się ucieszyłam widząc, że jest, co poczytać :)@LoloOficiall

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejny! Wiesz o tym, że zawsze tu jestem, i będę! :*
    Kocham i życzę weeny <3
    Buziaki :*
    xoxo
    @luv_my_hig

    OdpowiedzUsuń
  9. TO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się dzieje ^^ Uwielbiam, gdy życie bohaterów tak się komplikuje xd Rozdział, jak i poprzednie, bardzo ciekawy.
    Czekam na next ;*
    Pozdrawiam
    Seo <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to opowiadanie. Ciągle dodajesz nowe akcję. Ciągle coś się dzieje. Zazdroszczę talentu. Też bym chciała tak pisać. Kocham to opowiadanie. Ciągle dodajesz nowe akcję. Ciągle coś się dzieje. Zazdroszczę talentu. Też bym chciała tak pisać. Życzę weny bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. WENY <3@love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  12. DLACZEGO.
    TY.
    MI.
    TO.
    ZROBIŁAŚ.
    I.
    URWALAS.
    W.
    TAKIM.
    KURWA.
    MAĆ.
    MOMENCIE.

    Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział !
    Czekam na nn!
    Jesteś niesamowita !
    Życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny ja chce szybko next :( BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
  15. co prawda mam malutki pomysł :) mianowicie że jak Meg i Hazz będą np. w domu Hazzy to przyjdzie jakiś kolega tego Avana i będzie wiedział że Hazz chodzi z Meg i gdy Harry będzie z nim gadał a potem się darł żeby się wynosił czy coś to Megan usłyszy jak ten kolega mówi że jak nie powie Meg że zabił Avana to on to zrobi no i co będzie dalej to już wymyślisz huhu XD

    OdpowiedzUsuń
  16. anonimek wyżej dobrze gada! ! :D fajny pomysł mnie się podoba ^^ ale może być jeszcze tak że meg będzie chciała uciec wtedy od Hazzy i pote rozmowie całej z tym kolesiem Meg wybiegnie i wpadnie pod auto na oczach Hazz ale ja jestem brutalna ale była by fajna akcja!! ^^ -Zoeee

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny, bardzo mi się podoba.
    Zgadzam się z Meg, ze Hazz w tej sytuacji wyszedł na idiotę.
    Co do pomysłu na następny rozdział liczę na Twoją wyobraźnię.
    ~J. :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark