Droga dłużyła się niemiłosiernie. Już dawno przestałam liczyć czas, jednak mogłabym przysiąc, że jedziemy więcej niż 45 min. Harry cały czas próbował jakoś zwrócić na siebie uwagę, ale nie dawałam za wygraną. On chyba na prawdę nie rozumiał, że byłam na niego wkurzona. Miałam nadzieję, że w miejscu do którego mnie zabiera będzie jakikolwiek środek transportu, żebym miała w razie czego szybką drogę ucieczki, jednak gdy mój wzrok przykuł znak oznajmiający wjazd do lasu, straciłam wszelkie nadzieje. Zaczynało się ściemniać, a temperatura cały czas pozostawała w okolicach 22 stopni. Nie powiem, trochę się bałam. Po Harrym można spodziewać się wszystkiego czego dowiódł już wiele razy. Dłoń chłopaka co chwila muskała moje kolano, ale szybko ją strzepywałam, by nie poznał jak wiele przyjemności mi to sprawia.W pewnym momencie skręciliśmy w boczną, dziurawą drogę, a ja poczułam jak mój żołądek zawiązuje się w supeł. Po kilku chwilach samochód zatrzymał się przy jednym z drzew, a Harry wysiadł pozostawiając mnie samą w środku. Obszedł pojazd otwierając drzwi z mojej strony i pomógł mi ostrożnie znaleźć się na ziemi.
- Chodź - Chłopak złapał mnie za rękę, a ja nie miałam zamiaru mu się wyrywać, gdyż moja orientacja w terenie była dość marna. Przez kilka następnych minut szliśmy przez las, a moje stopy dosłownie błagały o pomoc. Każdy najmniejszy kamień czy patyk wbijał mi się w spód cienkiego czółenka, a złamana noga dawała o sobie znać przy każdej większej nierówności. W pewnym momencie brunet niespodziewanie zatrzymał się, przez co wpadłam na niego odbijając się od jego pleców.
- Jestem głupi, przepraszam. Zapomniałem, że masz złamaną nogę - Jego twarz naprawdę wyrażała zmartwienie.
- Nic się nie stało, jakoś daje... - Nie zdążyłam dokończyć kiedy Harry znów podniósł mnie tak jak wcześniej i zaczął iść dalej. Nie protestowałam, bo przez ten ból czułam się słabo. Położyłam głowę na jego torsie próbując powstrzymać zawroty.
- Czemu to robisz? Przecież jestem ciężka - Wyszeptałam zaciągając się jego zapachem. Jak zwykle pachniał idealnie.
- Oj Meg - Chłopak zaśmiał się po czym przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie. Zamknęłam oczy wsłuchując się w odgłosy dookoła mnie. Pomimo tego, iż znajdowałam się na środku ogromnego lasu na dodatek po zmierzchu, czułam się bezpieczna z Harrym u boku.
- Meg?
- Hmm?
- Już jesteśmy - Wraz ze słowami Harrego uniosłam powieki, a to co zobaczyłam dosłownie odebrało mi dech w piersiach. Chłopak postawił mnie na drewnianym mostku prowadzącym do elegancko nakrytego stolika. Szum fal obijał się echem po moich uszach, a ogromna, oświetlona willa sprawiła, że stałam jak wryta w ziemię.
- To jest twoje? - Spytałam z trudem, skanując wszystko dokładnie wzrokiem. Harry kiwnął tylko głową, a ogromny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Podoba ci się?
- Żartujesz? Tu jest...wow!
- W takim razie zapraszam - Zostałam poprowadzona do stolika, przy którym Harry odsunął dla mnie krzesło, a po chwili sam usiadł na miejscu naprzeciwko mnie. Nadal próbowałam pozbierać moją szczękę z podłogi. Czułam wzrok bruneta na sobie, jednak byłam zbyt zajęta podziwianiem przepięknej posiadłości.
- Skąd ty to wszystko i w ogóle?
- Mówiłem ci, że prowadzę firmę i to całkiem dobrą. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na jakieś...większe wydatki - Chłopak sięgnął po szampana wypełniając nim dwa, kryształowe kieliszki. Gdy pulsujący napój zderzył się z moimi kubkami smakowymi poczułam przyjemne łaskotanie. Był naprawdę przepyszny.
- Mój ulubiony, Salon z 1999 - Poinformował Harry widząc jak się nim delektuje. Kiwnęłam tylko głową na potwierdzenie.
- Po co to wszystko Harry? - Gdy zadałam pytanie, twarz chłopaka zmieniła swój wyraz, a wzrok skierował się na zieloną butelkę. Ręce bruneta zacisnęły się na końcu białego obrusu, a on sam odchrząknął znacząco. Czy on się denerwował?
- W ramach przeprosin. Wiem, że to co wczoraj zrobiłem było niewybaczalne. Byłem zazdrosny, myślałem tylko o sobie. Po drugie dzisiaj wcale nie zachowuję się lepiej. Przepraszam - Nagle ostry, stanowczy chłopak zmienił się w spokojnego, skruszonego Harrego wyglądającego niczym chłopczyk przyznający się do zepsucia zabawki. Nie powiem, zdziwiło mnie to co powiedział. Naprawdę myślałam, że nic do niego nie dotarło, a jednak.
- Okey - Powiedziałam uśmiechając się lekko w jego stronę.
- Okey? - Styles podniósł na mnie swoje zdziwione spojrzenie.
- Okey - Powtórzyłam kładąc swoje ręce na dłoni Harrego.
- Tak po prostu? Nie będziesz na mnie wrzeszczeć ani nic? Przypominam, że jeszcze wczoraj mówiłaś, że mnie nienawidzisz - Zaśmiałam się na wspomnienie wspomnianej awantury. Wstałam po czym obeszłam stolik siadając na kolanach zdziwionego bruneta.
- Bo tak było. Rozumiem, że przepraszasz, dlatego ci wybaczam. W końcu czekałam na to cały dzień, nie? - Przejechałam kciukiem po jego policzku dochodząc nim do kącika jego ust. Nachyliłam się nad nim kładąc swoje usta na jego wargach, które zaraz odwzajemniły pocałunek z podwójną siłą. Oczywiście, że w głębi duszy nadal byłam na niego zła, jednak ta złość przeszła gdzieś na drugi plan.
- Wyglądasz zajebiście seksownie w tej sukience, ale jestem pewny, że jeszcze lepiej będziesz wyglądała bez niej - Na brudne słowa Harrego wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- No wiesz co, ty wszystko potrafisz zepsuć!
Przez kolejną godzinę rozmawiałam z Harrym na wszystkie możliwe tematy, zajadając się przy tym pysznym spaghetti przygotowanym przez panią Nelson. Co chwila mój kieliszek zapełniał się nową porcją szampana, jednak nie miałam nic przeciwko temu i sprawnie pochłaniałam alkohol.
- Może przystopujemy, bo zaraz się upijesz?
- Spokojnie. Mam głowę mocniejszą niż ci się wydaje - Było to prawdą. Na szczęście natura obdarzyła mnie dość wytrzymałą głową, by po sześciu kieliszkach najdroższego szampana na świecie pozostać trzeźwą.
- Powinnaś kiedyś założyć się z Louisem kto pierwszy padnie po kilku kuflach piwa. On jest w tym dobry - Zaśmiał się Harry przypominając sobie w głowie jakąś dawną historię.
- Albo i nie, stanowczo nie powinnaś - W tym samym czasie telefon chłopaka zadzwonił przerywając miłą atmosferę. Brunet spojrzał na wyświetlacz i westchnął.
- O wilku mowa. Zaraz wracam - Powiedział, po czym odszedł kierując się w stronę domu. Gdy po pięciu minutach Harrego nadal nie było, wstałam kuśtykając na plażę. Piasek był jeszcze ciepły, dlatego ściągnęłam obuwie pozwalając małym drobinką łaskotać moje palce. Ruszyłam w stronę oceanu rzucając buta za siebie. Sięgnęłam do zamka znajdującego się na plecach, po czym rozpięłam go pozwalając by sukienka zsunęła się z mojego ciała pod nogi. Rozpięłam stanik odrzucając go na bok i zaraz to samo powtórzyłam z majtkami. Weszłam do zadziwiająco ciepłej wody nie przejmując się gipsem. Prędzej czy później i tak musiałby się zmoczyć.
Czytasz = komentujesz :)
Przepraszam, że taki krótki ale kompletnie nie miałam czasu na jego pisanie :c Pamiętacie to jak pisałam, że rozdziały będą co piątek? ZMIENIAM TĘ ZASADĘ! Nie wyrabiam z pisaniem ich i po prostu będę dodawała je wtedy kiedy je napiszę xd (raczej będzie to odległość jakiegoś tygodnia/dwóch).
Ps: Ostatnio otrzymałam komentarz, że Abducted przypomina Dark'a, inaczej jest jego podróbą. Ja się pytam: w którym miejscu jest choć trochę podobny? xddd Czytałam całego Dark'a i mogę zapewnić, że nic z niego nie kopiuję. Miłego dnia.
Również pojawił się pierwszy rozdział Bad Princess, na który serdecznie zapraszam! <3
- Chodź - Chłopak złapał mnie za rękę, a ja nie miałam zamiaru mu się wyrywać, gdyż moja orientacja w terenie była dość marna. Przez kilka następnych minut szliśmy przez las, a moje stopy dosłownie błagały o pomoc. Każdy najmniejszy kamień czy patyk wbijał mi się w spód cienkiego czółenka, a złamana noga dawała o sobie znać przy każdej większej nierówności. W pewnym momencie brunet niespodziewanie zatrzymał się, przez co wpadłam na niego odbijając się od jego pleców.
- Jestem głupi, przepraszam. Zapomniałem, że masz złamaną nogę - Jego twarz naprawdę wyrażała zmartwienie.
- Nic się nie stało, jakoś daje... - Nie zdążyłam dokończyć kiedy Harry znów podniósł mnie tak jak wcześniej i zaczął iść dalej. Nie protestowałam, bo przez ten ból czułam się słabo. Położyłam głowę na jego torsie próbując powstrzymać zawroty.
- Czemu to robisz? Przecież jestem ciężka - Wyszeptałam zaciągając się jego zapachem. Jak zwykle pachniał idealnie.
- Oj Meg - Chłopak zaśmiał się po czym przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie. Zamknęłam oczy wsłuchując się w odgłosy dookoła mnie. Pomimo tego, iż znajdowałam się na środku ogromnego lasu na dodatek po zmierzchu, czułam się bezpieczna z Harrym u boku.
- Meg?
- Hmm?
- Już jesteśmy - Wraz ze słowami Harrego uniosłam powieki, a to co zobaczyłam dosłownie odebrało mi dech w piersiach. Chłopak postawił mnie na drewnianym mostku prowadzącym do elegancko nakrytego stolika. Szum fal obijał się echem po moich uszach, a ogromna, oświetlona willa sprawiła, że stałam jak wryta w ziemię.
- To jest twoje? - Spytałam z trudem, skanując wszystko dokładnie wzrokiem. Harry kiwnął tylko głową, a ogromny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Podoba ci się?
- Żartujesz? Tu jest...wow!
- W takim razie zapraszam - Zostałam poprowadzona do stolika, przy którym Harry odsunął dla mnie krzesło, a po chwili sam usiadł na miejscu naprzeciwko mnie. Nadal próbowałam pozbierać moją szczękę z podłogi. Czułam wzrok bruneta na sobie, jednak byłam zbyt zajęta podziwianiem przepięknej posiadłości.
- Skąd ty to wszystko i w ogóle?
- Mówiłem ci, że prowadzę firmę i to całkiem dobrą. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na jakieś...większe wydatki - Chłopak sięgnął po szampana wypełniając nim dwa, kryształowe kieliszki. Gdy pulsujący napój zderzył się z moimi kubkami smakowymi poczułam przyjemne łaskotanie. Był naprawdę przepyszny.
- Mój ulubiony, Salon z 1999 - Poinformował Harry widząc jak się nim delektuje. Kiwnęłam tylko głową na potwierdzenie.
- Po co to wszystko Harry? - Gdy zadałam pytanie, twarz chłopaka zmieniła swój wyraz, a wzrok skierował się na zieloną butelkę. Ręce bruneta zacisnęły się na końcu białego obrusu, a on sam odchrząknął znacząco. Czy on się denerwował?
- W ramach przeprosin. Wiem, że to co wczoraj zrobiłem było niewybaczalne. Byłem zazdrosny, myślałem tylko o sobie. Po drugie dzisiaj wcale nie zachowuję się lepiej. Przepraszam - Nagle ostry, stanowczy chłopak zmienił się w spokojnego, skruszonego Harrego wyglądającego niczym chłopczyk przyznający się do zepsucia zabawki. Nie powiem, zdziwiło mnie to co powiedział. Naprawdę myślałam, że nic do niego nie dotarło, a jednak.
- Okey - Powiedziałam uśmiechając się lekko w jego stronę.
- Okey? - Styles podniósł na mnie swoje zdziwione spojrzenie.
- Okey - Powtórzyłam kładąc swoje ręce na dłoni Harrego.
- Tak po prostu? Nie będziesz na mnie wrzeszczeć ani nic? Przypominam, że jeszcze wczoraj mówiłaś, że mnie nienawidzisz - Zaśmiałam się na wspomnienie wspomnianej awantury. Wstałam po czym obeszłam stolik siadając na kolanach zdziwionego bruneta.
- Bo tak było. Rozumiem, że przepraszasz, dlatego ci wybaczam. W końcu czekałam na to cały dzień, nie? - Przejechałam kciukiem po jego policzku dochodząc nim do kącika jego ust. Nachyliłam się nad nim kładąc swoje usta na jego wargach, które zaraz odwzajemniły pocałunek z podwójną siłą. Oczywiście, że w głębi duszy nadal byłam na niego zła, jednak ta złość przeszła gdzieś na drugi plan.
- Wyglądasz zajebiście seksownie w tej sukience, ale jestem pewny, że jeszcze lepiej będziesz wyglądała bez niej - Na brudne słowa Harrego wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- No wiesz co, ty wszystko potrafisz zepsuć!
Przez kolejną godzinę rozmawiałam z Harrym na wszystkie możliwe tematy, zajadając się przy tym pysznym spaghetti przygotowanym przez panią Nelson. Co chwila mój kieliszek zapełniał się nową porcją szampana, jednak nie miałam nic przeciwko temu i sprawnie pochłaniałam alkohol.
- Może przystopujemy, bo zaraz się upijesz?
- Spokojnie. Mam głowę mocniejszą niż ci się wydaje - Było to prawdą. Na szczęście natura obdarzyła mnie dość wytrzymałą głową, by po sześciu kieliszkach najdroższego szampana na świecie pozostać trzeźwą.
- Powinnaś kiedyś założyć się z Louisem kto pierwszy padnie po kilku kuflach piwa. On jest w tym dobry - Zaśmiał się Harry przypominając sobie w głowie jakąś dawną historię.
- Albo i nie, stanowczo nie powinnaś - W tym samym czasie telefon chłopaka zadzwonił przerywając miłą atmosferę. Brunet spojrzał na wyświetlacz i westchnął.
- O wilku mowa. Zaraz wracam - Powiedział, po czym odszedł kierując się w stronę domu. Gdy po pięciu minutach Harrego nadal nie było, wstałam kuśtykając na plażę. Piasek był jeszcze ciepły, dlatego ściągnęłam obuwie pozwalając małym drobinką łaskotać moje palce. Ruszyłam w stronę oceanu rzucając buta za siebie. Sięgnęłam do zamka znajdującego się na plecach, po czym rozpięłam go pozwalając by sukienka zsunęła się z mojego ciała pod nogi. Rozpięłam stanik odrzucając go na bok i zaraz to samo powtórzyłam z majtkami. Weszłam do zadziwiająco ciepłej wody nie przejmując się gipsem. Prędzej czy później i tak musiałby się zmoczyć.
Czytasz = komentujesz :)
Przepraszam, że taki krótki ale kompletnie nie miałam czasu na jego pisanie :c Pamiętacie to jak pisałam, że rozdziały będą co piątek? ZMIENIAM TĘ ZASADĘ! Nie wyrabiam z pisaniem ich i po prostu będę dodawała je wtedy kiedy je napiszę xd (raczej będzie to odległość jakiegoś tygodnia/dwóch).
Ps: Ostatnio otrzymałam komentarz, że Abducted przypomina Dark'a, inaczej jest jego podróbą. Ja się pytam: w którym miejscu jest choć trochę podobny? xddd Czytałam całego Dark'a i mogę zapewnić, że nic z niego nie kopiuję. Miłego dnia.
Również pojawił się pierwszy rozdział Bad Princess, na który serdecznie zapraszam! <3