Gdy postawiłam pierwszy krok na schodach rozległo się
pukanie do drzwi. Będąc święcie przekonana, że to Hazel się po coś wróciła,
otworzyłam drzwi nie patrząc kto to za nimi stoi. Od razu gdy to zrobiłam
poczułam jak moje stopy odrywają się od podłoża, a ja zostaję uniesiona do
góry.
- O jacie! Meg! Ale ty urosłaś! Tęskniłem! - Usłyszałam nad sobą męski głos, a
zaraz potem zostałam obrócona wokół własnej osi. Poznawałam ten głos,
poznawałam zapach, poznawałam dotyk, jednak nie należał on do Harrego. A jak nie
do niego, to do kogo? Po chwili z powrotem zostałam postawiona na ziemi, a to co ujrzałam dosłownie zaparło mi dech w piersiach.
- Alec? - Na moją twarz tak samo jak na twarz chłopaka wpłynął ogromny uśmiech.
- No a kto inny, księżniczko? - Wraz z jego słowami znów rzuciłam się na jego szyję.
- O Boże! To naprawdę ty! - Brunet podniósł mnie do góry i okręcił wokół własnej osi.
- Nie mów, że mnie nie poznałaś - Uśmiechnął się uroczo ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- No wiesz...zmieniłeś się - Przyznałam szczerze lekko się rumieniąc. Stał przede mną wysoki brunet z full capem na głowie w luźnej czarnej bluzie, czarnych rurkach i vansach. Dzięki podwiniętym rękawom dostrzegłam jego dawne tatuaże, do których dołączyły nowe. Jednak po dawnym Alec'u z masą kolczyków na twarzy, chodzącym prawie w samych skórzanych rzeczach i przeszywającym spojrzeniem każdą jedną osobę, która odważyła się minąć go na ulicy, nie pozostało śladu.
- I kto to mówi? Gdzie się podziały twoje niebieskie włosy? - Chwycił za moje brązowe loki, na co się zaśmiałam.
- Masz rację. Każdy się zmienił. Ale co ty tu w ogóle robisz? Dlaczego nie jesteś w Brisbane? - Alec półtorej roku temu przeprowadził się wraz z matką i jej chłopakiem do Austarlii, ale na szczęście nasz kontakt nie urwał się całkowicie. Zanim poznałam Ash, Luke'a i Lily to właśnie Alec był moim najlepszym przyjacielem.
- Przyjechałem do ojca na wakacje. Mama z Bobem wyjechali na Teneryfę - I wszystko stało się jasne. Ojciec Alec'a mieszkał kilka przecznic ode mnie w dużym, bogatym domu. Nie lubiłam faceta, jednak ze względu na chłopaka darzyłam go szacunkiem, Po rozstaniu jego rodziców Alec zamieszkał z mamą, jednak utrzymywał kontakt z ojcem i jak się okazało najbliższe dwa miesiące miał spędzić u niego.
- Jak twoja mama? Wszystko z nią w porządku? - Spytałam, gdy razem z brunetem weszliśmy do mojego domu.
- Tak, pewnie. Bob jest naprawdę fajnym facetem, nawet - Nie dane mu było dokończyć, gdyż do przedpokoju wpadła moja mama.
- Alec?! O Boże, jak ty się zmieniłeś! - Podeszła do chłopaka i przyciągnęła go do siebie.
- Dzień dobry pani Forbs - Mój przyjaciel odwzajemnił uścisk.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś mówił do mnie Jeniffer? Błagam nie postarzajcie mnie aż tak dzieci - Zaśmiała się, po czym odeszła do kuchni z której unosił się piękny zapach.
- Głodny? - Spytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
- Jeszcze się pytasz - Chłopak złapał moją rękę, po czym zaciągnął mnie do pomieszczenia obok. Przez resztę wieczoru siedzieliśmy w salonie popijając herbatę i zajadając się pysznymi ciasteczkami zrobionymi przez rodzicielkę. Oczywiście moja mama nie dawała spokoju Alecowi i cały czas wypytywała go o jego mamę, o Brisbane, o jego ocenach, szkole, nauce. Spodziewałam się, że chłopak będzie zbywał moją mamę krótkimi odpowiedziami, jednak od godziny nie zamykała mu się buzia podczas opowiadania o drużynie futbolowej do której należy i ich najbliższych, bardzo ważnych dla niego meczach. Przyglądałam mu się przez cały czas, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Naprawdę cieszyłam się tym, że wrócił. Co z tego, że tylko na dwa miesiące, ważne że wrócił. Pewna mała cząstka mnie bardzo za nim tęskniła i odczułam to dopiero gdy stanął przede mną. Moja przyjaźń z Aleciem była dość...nietypowa. Pierwszym powodem było to, że poznaliśmy się w gangu. Nie lubiłam wracać do tego okresu wspomnieniami, ale mimowolnie przed moimi oczami pojawiła się scena naszego pierwszego spotkania. Siedziałam wtedy jak zwykle w starej, opuszczonej kamienicy wraz z Avan'em i resztą i przysłuchiwałam się ustaleniom mojego chłopaka dotyczących najbliższej akcji. Nie brałam raczej czynnego udziału w akcjach. Zazwyczaj pomagałam po prostu w wymyślaniu planów lub zajmowałam się zadaniami, o które prosił mnie Avan. Pamiętam jak byliśmy jakoś w połowie ustaleń, gdy Brad, nasz pewnego rodzaju 'ochroniarz' wszedł do kamienicy, ciągnąc za sobą chłopaka może o 1-2 starszego ode mnie. Chłopak oczywiście wyrywał się, a gdy Brad oskarżył go o podsłuch on zaczął się bronić tłumacząc, że przyszedł tu celowo. Zaciekawiło mnie to, gdyż nikt wcześniej nie przychodził do naszej kryjówki "ot tak", a gdy nieznajomy oznajmił, że chce do nas dołączyć dosłownie wbiło mną w ziemię. Zainteresował mnie. Był inny. Starał się być buntowniczy i niewzruszony, jednak widziałam po nim, że próbuje grać zupełnie inną osobę niż być tą którą naprawdę jest. Oczywiście wszyscy dookoła wybuchnęli śmiechem, jednak ja wraz z Avanem przyglądaliśmy mu się w skupieniu. W pewnym momencie mój chłopak zawtórował kolegom i podszedł do bruneta z zamiarem pokazania mu z kim ma do czynienia. Zerwałam się z parapetu, na którym siedziałam i zagrodziłam mu drogę osłaniając swoim ciałem nowo przybyłego. Pamiętam jak zapadła wtedy cisza, a Avan przyglądał mi się zaskoczony zresztą tak samo jak chłopak za mną.
- Daj mu szansę - Powiedziałam wtedy, po czym dodałam - Nie dałeś mu nawet możliwości wypowiedzenia się. Może ma jakiś ważny powód żeby do nas dołączyć. Ręczę za niego - Po kilku minutach rozmyśleń udało mi się namówić wszystkich by chłopak przynajmniej dał nam konkretny powód dołączenia do naszego gangu, który swoją drogą wcale nie był taki słaby. W końcu jeden z dwóch najsilniejszych w mieście. Drugi oczywiście był gang należący do samego tajemniczego Harrego Styles'a, którego nie widziałam wtedy ani razu na oczy. Okazało się, że rodzice nowo przybyłego chłopaka, którego imię brzmiało Alec, rozwodzą się po 20 latach małżeństwa, a chłopak potrzebuję adrenaliny by wydobyć z siebie wszystkie negatywne emocje. Avan nie był zbytnio przekonany co do jego przyjęcia, jednak gdy okazało się, że brunet ma bogatego tatulka, od którego może kraść pieniądze na nową kryjówkę oraz sprzęt mój chłopak powitał go w gangu niczym własnego brata. Oczywiście po kilku miesiącach bardzo się ze sobą zżyli, a ja z Aleciem staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ odnalazłam w nim bratnią duszę tak samo jak on we mnie. Wiedziałam jednak, że drugi powód był taki, że chłopak po prostu był mi wdzięczny za moją szybką interwencje w sprawie jego wywalenia. A potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się spieprzyło.
- Meg? Ty w ogóle nas słuchasz? - Zaniepokojona mama potrząsnęła mną lekko, przez co powróciłam do rzeczywistości.
- Tak tak, przepraszam. Zamyśliłam się tylko - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Alec przyglądał mi się przez chwilę z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, po czym podniósł się zwracając do mojej rodzicielki.
- Bardzo dziękuję za podwieczorek Jeniffer, było naprawdę bardzo miło. Niestety muszę już wracać...-
- Nie idź jeszcze! - Podniosłam się gwałtownie z kanapy prawie wylewając przy tym herbatę, którą trzymałam w ręce. Obydwoje popatrzyli na mnie trochę zdziwieni przez co zarumieniłam się.
- Nie idź proszę. Zostań u nas na noc - Uniosłam niepewnie kąciki ust w górę, a pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza przerwana przez mamę.
- Tak, to świetny pomysł! Nie mam nic przeciwko - Moja mama od zawsze wiedziała jakie były moje relacje z Aleciem, dlatego w przeszłości często pozwalała nocować nam u siebie nawzajem tak samo jak jego rodzice. Miała do niego pełny kredyt zaufania i ja również. Brunet zastanawiał się jeszcze przez chwilkę, po czym kiwnął głową na znak potwierdzenia i oznajmił, że idzie powiadomić tatę. Gdy po niecałej minucie wrócił chowając telefon do kieszeni, pocałowałam mamę w policzek, po czym pociągnęłam go za sobą do pokoju. Położyliśmy się razem obok siebie na łóżku i wsłuchiwaliśmy się w błogą ciszę, która panowała dookoła nas.
- Naprawdę mi ciebie brakowało - Usłyszałam po chwili.
- Mi ciebie też - Odpowiedziałam kładąc głowę na jego torsie. Chłopak zaczął bawić się moimi włosami czego kiedyś nienawidziłam. Teraz uważałam to za nawet przyjemne.
- Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że nie są niebieskie - Zaśmiał się, a ja po chwili dołączyłam do niego.
- Meg? - Z ust Alec'a wydobyło się moje imię na co uniosłam spojrzenie prosto w jego brązowe tęczówki. Chłopak przyglądał mi się, a na jego twarzy wymalowany został smutek.
- Jak...jak sobie radzisz? - Odwrócił spojrzenie zagryzając nerwowo wargę. Dobrze wiedziałam o co pyta. Usiadłam na łóżku po turecku czując jak cały dobry humor tak po prostu ze mnie ulatuje. Jak sobie radzę? Hmmm... raczej gównianie, dzięki że pytasz Alec.
- Dobrze. A ty? - Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę. Po chwili brunet usiadł koło mnie.
- Mam wyrzuty sumienia. Wszystko to moja wina - Przyznał szczerze, na co popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Nie rozumiem
- Przed wyścigiem Avan podszedł do mnie i zapytał co o tym myślę. Odpowiedziałem, że przecież nic mu się nie stanie, że motor jest sprawdzony, tor zabezpieczony, wszystko jest jak w najlepszym porządku. A potem się okazało, że nie było. Czuje, że to w pewnym sensie moja wina, że on zginął. Jako przyjaciel mogłem mu odradzać ten idiotyczny pomysł, a nie - Przy końcówce jego głos niebezpiecznie zadrżał. Moje usta lekko rozchyliły się, a ja wpatrywałam się w chłopaka nie mogąc wydusić słowa. Dopiero po kilku dłuższych chwilach odzyskałam panowanie nad głosem.
- Czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś? - Objęłam go ramionami i położyłam głowę na jego ramieniu. Alec'a chyba trochę zdziwił mój gest, ponieważ odwrócił na mnie zaskoczone spojrzenie. Zapewne spodziewał się, że moja reakcja będzie zupełnie inna.
- Ja...nie wiem. Chyba nie wiedziałem jak. Widziałem jak cierpisz i nie chciałem jeszcze bardziej cie dołować. Po drugie wiesz, była to tylko przyjacielska rada, a ja nie miałem pojęcia, że skończy się to tak jak skończyło. Nie chciałem nikomu o tym mówić, wolałem się obwiniać. Przynajmniej wtedy widziałem jakąś konkretną przyczynę jego wypadku.
- Oj Alec - Wtuliłam się jeszcze bardziej w niego, a chłopak dla odstresowania znowu zaczął bawić się moimi włosami. Gdy zrobił mi już wystarczająco dużo kudłów znów wylądowaliśmy w pozycji leżącej.
- Masz kogoś? - Spytałam zaciekawiona. Alec wybuchnął śmiechem.
- Nie, a ty? - Dopiero gdy brunet odbił moje pytanie dotarło do mnie, że mogłam jednak trzymać język za zębami. Nie mogę mu powiedzieć przecież, że chodzę z Harrym Styles'em - najniebezpieczniejszym gościem w całym mieście i poza nim, a do tego z naszym najgorszym wrogiem za czasów gangu. Brawo Meg, jesteś idiotką.
- Nie - Uśmiechnęłam się lekko, by nie nabrał podejrzeń.
- Tak właściwie to coś ty zrobiła, że złamałaś nogę? - Jego spojrzenie utkwiło w gipsie.
- Miałam wypadek. Wpadłam pod samochód. Ale już jest wszystko ok - Alec wyglądał na bardzo wstrząśniętego.
- Kiedy wróciłaś ze szpitala?
- Aaa no wiesz - Próbowałam wytrzymać przeszywające spojrzenie chłopaka, jednak po dłużej chwili się poddałam.
- Daj mu szansę - Powiedziałam wtedy, po czym dodałam - Nie dałeś mu nawet możliwości wypowiedzenia się. Może ma jakiś ważny powód żeby do nas dołączyć. Ręczę za niego - Po kilku minutach rozmyśleń udało mi się namówić wszystkich by chłopak przynajmniej dał nam konkretny powód dołączenia do naszego gangu, który swoją drogą wcale nie był taki słaby. W końcu jeden z dwóch najsilniejszych w mieście. Drugi oczywiście był gang należący do samego tajemniczego Harrego Styles'a, którego nie widziałam wtedy ani razu na oczy. Okazało się, że rodzice nowo przybyłego chłopaka, którego imię brzmiało Alec, rozwodzą się po 20 latach małżeństwa, a chłopak potrzebuję adrenaliny by wydobyć z siebie wszystkie negatywne emocje. Avan nie był zbytnio przekonany co do jego przyjęcia, jednak gdy okazało się, że brunet ma bogatego tatulka, od którego może kraść pieniądze na nową kryjówkę oraz sprzęt mój chłopak powitał go w gangu niczym własnego brata. Oczywiście po kilku miesiącach bardzo się ze sobą zżyli, a ja z Aleciem staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ odnalazłam w nim bratnią duszę tak samo jak on we mnie. Wiedziałam jednak, że drugi powód był taki, że chłopak po prostu był mi wdzięczny za moją szybką interwencje w sprawie jego wywalenia. A potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się spieprzyło.
- Meg? Ty w ogóle nas słuchasz? - Zaniepokojona mama potrząsnęła mną lekko, przez co powróciłam do rzeczywistości.
- Tak tak, przepraszam. Zamyśliłam się tylko - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Alec przyglądał mi się przez chwilę z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, po czym podniósł się zwracając do mojej rodzicielki.
- Bardzo dziękuję za podwieczorek Jeniffer, było naprawdę bardzo miło. Niestety muszę już wracać...-
- Nie idź jeszcze! - Podniosłam się gwałtownie z kanapy prawie wylewając przy tym herbatę, którą trzymałam w ręce. Obydwoje popatrzyli na mnie trochę zdziwieni przez co zarumieniłam się.
- Nie idź proszę. Zostań u nas na noc - Uniosłam niepewnie kąciki ust w górę, a pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza przerwana przez mamę.
- Tak, to świetny pomysł! Nie mam nic przeciwko - Moja mama od zawsze wiedziała jakie były moje relacje z Aleciem, dlatego w przeszłości często pozwalała nocować nam u siebie nawzajem tak samo jak jego rodzice. Miała do niego pełny kredyt zaufania i ja również. Brunet zastanawiał się jeszcze przez chwilkę, po czym kiwnął głową na znak potwierdzenia i oznajmił, że idzie powiadomić tatę. Gdy po niecałej minucie wrócił chowając telefon do kieszeni, pocałowałam mamę w policzek, po czym pociągnęłam go za sobą do pokoju. Położyliśmy się razem obok siebie na łóżku i wsłuchiwaliśmy się w błogą ciszę, która panowała dookoła nas.
- Naprawdę mi ciebie brakowało - Usłyszałam po chwili.
- Mi ciebie też - Odpowiedziałam kładąc głowę na jego torsie. Chłopak zaczął bawić się moimi włosami czego kiedyś nienawidziłam. Teraz uważałam to za nawet przyjemne.
- Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że nie są niebieskie - Zaśmiał się, a ja po chwili dołączyłam do niego.
- Meg? - Z ust Alec'a wydobyło się moje imię na co uniosłam spojrzenie prosto w jego brązowe tęczówki. Chłopak przyglądał mi się, a na jego twarzy wymalowany został smutek.
- Jak...jak sobie radzisz? - Odwrócił spojrzenie zagryzając nerwowo wargę. Dobrze wiedziałam o co pyta. Usiadłam na łóżku po turecku czując jak cały dobry humor tak po prostu ze mnie ulatuje. Jak sobie radzę? Hmmm... raczej gównianie, dzięki że pytasz Alec.
- Dobrze. A ty? - Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę. Po chwili brunet usiadł koło mnie.
- Mam wyrzuty sumienia. Wszystko to moja wina - Przyznał szczerze, na co popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Nie rozumiem
- Przed wyścigiem Avan podszedł do mnie i zapytał co o tym myślę. Odpowiedziałem, że przecież nic mu się nie stanie, że motor jest sprawdzony, tor zabezpieczony, wszystko jest jak w najlepszym porządku. A potem się okazało, że nie było. Czuje, że to w pewnym sensie moja wina, że on zginął. Jako przyjaciel mogłem mu odradzać ten idiotyczny pomysł, a nie - Przy końcówce jego głos niebezpiecznie zadrżał. Moje usta lekko rozchyliły się, a ja wpatrywałam się w chłopaka nie mogąc wydusić słowa. Dopiero po kilku dłuższych chwilach odzyskałam panowanie nad głosem.
- Czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś? - Objęłam go ramionami i położyłam głowę na jego ramieniu. Alec'a chyba trochę zdziwił mój gest, ponieważ odwrócił na mnie zaskoczone spojrzenie. Zapewne spodziewał się, że moja reakcja będzie zupełnie inna.
- Ja...nie wiem. Chyba nie wiedziałem jak. Widziałem jak cierpisz i nie chciałem jeszcze bardziej cie dołować. Po drugie wiesz, była to tylko przyjacielska rada, a ja nie miałem pojęcia, że skończy się to tak jak skończyło. Nie chciałem nikomu o tym mówić, wolałem się obwiniać. Przynajmniej wtedy widziałem jakąś konkretną przyczynę jego wypadku.
- Oj Alec - Wtuliłam się jeszcze bardziej w niego, a chłopak dla odstresowania znowu zaczął bawić się moimi włosami. Gdy zrobił mi już wystarczająco dużo kudłów znów wylądowaliśmy w pozycji leżącej.
- Masz kogoś? - Spytałam zaciekawiona. Alec wybuchnął śmiechem.
- Nie, a ty? - Dopiero gdy brunet odbił moje pytanie dotarło do mnie, że mogłam jednak trzymać język za zębami. Nie mogę mu powiedzieć przecież, że chodzę z Harrym Styles'em - najniebezpieczniejszym gościem w całym mieście i poza nim, a do tego z naszym najgorszym wrogiem za czasów gangu. Brawo Meg, jesteś idiotką.
- Nie - Uśmiechnęłam się lekko, by nie nabrał podejrzeń.
- Tak właściwie to coś ty zrobiła, że złamałaś nogę? - Jego spojrzenie utkwiło w gipsie.
- Miałam wypadek. Wpadłam pod samochód. Ale już jest wszystko ok - Alec wyglądał na bardzo wstrząśniętego.
- Kiedy wróciłaś ze szpitala?
- Aaa no wiesz - Próbowałam wytrzymać przeszywające spojrzenie chłopaka, jednak po dłużej chwili się poddałam.
- Wczoraj - Odpowiedziałam zrezygnowana przygotowując się na opieprz który zaraz dostanę.
- Że co?! I ty mówisz, że jest w porządku?! Już natychmiast idziemy spać. Gaś tą cholerną lampkę. Albo nie ja to zrobię, ty nie wstawaj. Co ty robiłaś przez cały dzień?! Powinnaś w łóżku leżeć! - Zdziwiona przyglądałam mu się jak wstał by zgasić światło, a zaraz potem wrócił do mnie kładąc się z powrotem obok mnie. Znów położyłam głowę na jego klatce piersiowej i objęłam go jedną ręką, a chłopak zamknął mnie w swoich ramionach i pocałował mnie w czoło.
- Jesteś idiotką Meg - Powiedział powstrzymując śmiech.
- Wiem, a ty idiotą Alec - Uśmiechnęłam się zaciągając się zapachem chłopaka. Pachniał zupełnie inaczej niż Harry. Harry...no właśnie. Nie odezwał się do mnie przez cały dzień. Rozumiałam to, że zapewne zajmował się czymś ważnym, ale mógł przynajmniej wysłać mi wiadomość, że nic mu nie jest. Westchnęłam zamykając oczy.
- Dobranoc Meg.
- Dobranoc Alec - Po tych słowach zasnęłam.
- Hej, nie wiedziałem, że już nie śpisz - Chłopak uśmiechnął się szelmowsko widząc moje zakłopotanie. Chyba widział po mnie, że za bardzo nie jestem w stanie nic powiedzieć, dlatego brunet kontynuował.
- Skorzystałem z prysznica, mam nadzieję, ze nie jesteś zła - Chłopak podszedł do krzesła, na którym wcześniej zawiesił swoje ubrania i chwycił za swój t-shirt zakładając go zaraz przez głowę. Zanim zorientowałam się co chce zrobić chłopak obrócił się tyłem do mnie, a jego ręcznik opadł na podłogę. Wciągnęłam szybciej powietrze nie mogąc powstrzymać ciekawego spojrzenia, które zaraz wylądowało na jego wyrzeźbionym ciele. Megan weź się skup! Masz chłopaka! Który nie odzywa się do ciebie od wczoraj, ale dobra.
- Napatrzyłaś się wystarczająco? Bo wiesz, jak chcesz to uwiecznić to nie mam nic przeciwko, ale może większą furorę zrobię jak się odwrócę - Na jego zboczoną uwagę czułam, jak moja twarz wręcz płonie z zażenowania.
- Jesteś beznadziejny - Wyciągnęłam w jego stronę język, po czym sama pomknęłam do pomieszczenia z którego przed chwilą wyszedł. Po 15 min. byłam już odświeżona i zanim wyszłam z łazienki w samym ręczniku, dwa razy rozglądnęłam się po pokoju, by upewnić się, że aby na pewno jestem w nim sama. Podeszłam do szafy z której szybko wyciągnęłam pierwsze lepsze ubranie, po czym podeszłam do toaletki, gdzie zrobiłam lekki makijaż, a następnie zeszłam na dół. W kuchni zastałam już moją rodzinkę oraz Alec'a, który rozśmieszał moją mamę swoimi historyjkami. Emily bawiła się łyżką w misce z płatkami, przez co w ogóle nie zwróciła uwagi na moje przyjście.
- Hej mamuś - Podeszłam do rodzicielki cmokając ją w policzek.
- Dzień dobry kochanie - Odpowiedziała mama stawiając na stole talerz z kanapkami, na który razem z moim przyjacielem od razu się rzuciliśmy pochłaniając jego zawartość.
- Masz jakieś plany na dzisiaj Meg? - Spytał po chwili Alec. Zastanowiłam się chwilę zanim odpowiedziałam.
- Nie, chyba nie. A co? - W końcu Harry nie dawał znaku życia, a ja nie będę jak głupia siedziała przez cały dzień w pokoju zastanawiając się czy z nim wszystko w porządku. Gdy po moim porannym wyjściu z łazienki ponownie próbowałam się do niego dodzwonić od razu włączała się poczta głosowa. Bez łaski Harry.
- Pomyślałem, że moglibyśmy odwiedzić kilka ciekawych miejsc. No wiesz, te do których kiedyś lubiliśmy chodzić czy coś - Wzruszył ramionami pochłaniając kolejną kanapkę.
- W sumie czemu nie, dobry pomysł - Uśmiechnęłam się przyjaźnie. W tym samym czasie w usłyszałam piosenkę Beatlesów dochodzącą z mojego pokoju. Telefon.
- Zaraz wracam - Rzuciłam tylko szybko biegnąc na górę. Proszę żeby to był Harry, proszę żeby to był Harry...
- Halo? - Odebrałam szybko nie sprawdzając nazwy kontaktu.
- Halo, Meg? Wszystko ok? To ja Ashley - Zaniepokojony głos mojej przyjaciółki rozległ się po drugiej stronie słuchawki.
- A cześć Ash. Tak, tak wszystko ok, po prostu biegłam, by zdążyć odebrać - Entuzjazm w moim głosie lekko zmalał, ale ucieszyłam się, że moja przyjaciółka w końcu się do mnie odzywa.
- To dobrze. Pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu, tak? - Tak, pewnie...czekaj....co?!
- Spotkaniu? Ash... O mój Boże, zapomniałam! - Pacnęłam się ręką w czoło przypominając sobie o czym mówi różowo-włosa. Kupno sukienek na bal maturalny.
- O nieee. Nie możesz iść tak? Musimy to przełożyć? Jezu, czekaj! My nie możemy tego przekładać! Jutro jest bal! - Słyszałam po niej, że zesmutniała.
- Nie, nie! Mogę iść, pewnie! o 12:30 w galerii, tak? - No tak, a co z Aleciem?!
- Tak, to całusy, do zobaczenia - Jej głos z powrotem zrobił się radosny.
- Ash, czekaj! Mogę wziąć ze sobą kolegę? Dawno się nie widzieliśmy i obiecałam mu, że spędzimy dzień razem - Spytałam.
- Kolegę? Meg...- Dziewczyna nie brzmiała na dość przekonaną.
- Tak, kolegę. Przyjaciela. Przystojnego Ash -Uśmiechnęłam się sama do siebie wiedząc,że to poskutkuje. Różowo-włosa westchnęła pokonana po drugiej stronie słuchawki.
- Eh dobrze. Ale jak nie będzie przystojny, to
- Też cię kocham Ash. Do zobaczenia - Zaśmiałam się po czym rozłączyłam.
- Naprawdę uważasz, że jestem przystojny? - Usłyszałam męski głos za sobą, przez co aż podskoczyłam. Odwróciłam się widząc Alec'a opierającego się o framugę drzwi z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- O mój Boże, Alec! Przestraszyłeś mnie debilu! - Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że to tylko on.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie Meeeg - Celowo przedłużył druga literę mojego imienia. Przewróciłam oczami.
- Nie chcę żeby twoje ego jeszcze bardziej wzrosło, dlatego powstrzymam się od odpowiedzi - Wyciągnęłam w jego stronę język wzruszając przy tym ramionami. Chłopak zaśmiał się po czym podszedł bliżej mnie.
- No to co, Meg? W jakie gówno mnie wciągnęłaś? - Oh, więc wszystko słyszał.
- Stałeś tu przez cały czas, tak?
- Niewykluczone
- Jutro mam bal maturalny i razem z przyjaciółkami umówiłyśmy się jeszcze przed moim wypadkiem na małe zakupy. Pomyślałam, że mógłbyś pójść z nami, bo raczej nie zajmie nam to całego dnia, a chciałabym spędzić czas również z tobą - Spojrzałam na niego, jednak jego mina aż za dobrze okazywała niechęć do mojego pomysłu. Jednak po chwili ogromny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Mi pasuje. Nawet bardzo - Patrzyłam na niego jak promienieje z lekkim niedowierzaniem. Co? Naprawdę spodziewałam się innej odpowiedzi.
- Serio?
- Oj no pewnie Meg! Przecież nie mogłaś zaproponować nic lepszego! - Doszukiwałam się sarkazmu w jego słowach, ale po chwili stwierdziłam, że były one całkiem szczere. Nie, w jego tonie wyraźnie było coś co mnie niepokoiło. Alec popatrzył na mnie z drwiącym uśmieszkiem.
- Nadal nie rozumiesz Meg, prawda? - Pokiwałam przecząco głową. Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Oh Meg, Meg. Mała, niewinna Meg. Powiedz mi kochanie co jest lepszego od spędzenia czasu z grupką seksownych dziewczyn rozbierających się w każdym jednym sklepie by przymierzyć coraz to bardziej obcisłą i seksowną sukienkę? No co? - Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie no szlag mnie trafi.
- Nie wierzę Alec, nie wierzę - Ominęłam go zmierzając w stronę wyjścia z pokoju. Brunet znów roześmiał się, po czym dołączył do mnie szeptając do mojego ucha.
- A jak nadal masz ochotę, później możemy dokończyć to co zaczęliśmy rano. W końcu nie spuszczałaś ze mnie wzroku maleńka. Może być naprawdę ciekawie - Cmoknął mnie w policzek po czym chichrając się pod nosem zbiegł na dół po schodach.
- Fuuu! Jesteś obleśny! - Popchnęłam go do przodu również zanosząc się śmiechem.
Czytasz = komentujesz :)
15 koment. = następny rozdział
Do katalogu z bohaterami dołączyła nam postać Alec'a! <3 Co o nim myślicie? Jest to dość...chaotyczna postać, ale mi osobiście bardzo przypadła do gustu ;*
No więc hejo :D Rozdział trochę wcześniej tak jak obiecałam. Nie jestem zbytnio z niego zadowolona ponieważ chciałam, by był trochę dłuższy, ale zdecydowałam, że podzielę go na dwa rozdziały, a ten dam wam już dzisiaj. Wiem, że krótkie, nie musicie pisać o tym w komentarzach :)
- Jesteś idiotką Meg - Powiedział powstrzymując śmiech.
- Wiem, a ty idiotą Alec - Uśmiechnęłam się zaciągając się zapachem chłopaka. Pachniał zupełnie inaczej niż Harry. Harry...no właśnie. Nie odezwał się do mnie przez cały dzień. Rozumiałam to, że zapewne zajmował się czymś ważnym, ale mógł przynajmniej wysłać mi wiadomość, że nic mu nie jest. Westchnęłam zamykając oczy.
- Dobranoc Meg.
- Dobranoc Alec - Po tych słowach zasnęłam.
***
Kiedy rano otworzyłam oczy, zobaczyłam, że miejsce obok mnie jest puste co znaczyło, że Alec już wstał. Usiadłam na łóżku przypominając sobie wczorajszy wieczór, jednak cały czas coś mnie niepokoiło. Jakbym o czymś zapo...Harry! Chwyciłam szybko do ręki telefon, ale na wyświetlaczu nie pojawiła się żadna nieodebrana wiadomość. Ehh. W tym samym czasie drzwi od mojej łazienki otworzyły się, a po chwili pojawiła się tam postać mojego przyjaciela w....oh samym ręczniku. Wybałuszyłam oczy czując jak moje policzki zalewa rumieniec.- Hej, nie wiedziałem, że już nie śpisz - Chłopak uśmiechnął się szelmowsko widząc moje zakłopotanie. Chyba widział po mnie, że za bardzo nie jestem w stanie nic powiedzieć, dlatego brunet kontynuował.
- Skorzystałem z prysznica, mam nadzieję, ze nie jesteś zła - Chłopak podszedł do krzesła, na którym wcześniej zawiesił swoje ubrania i chwycił za swój t-shirt zakładając go zaraz przez głowę. Zanim zorientowałam się co chce zrobić chłopak obrócił się tyłem do mnie, a jego ręcznik opadł na podłogę. Wciągnęłam szybciej powietrze nie mogąc powstrzymać ciekawego spojrzenia, które zaraz wylądowało na jego wyrzeźbionym ciele. Megan weź się skup! Masz chłopaka! Który nie odzywa się do ciebie od wczoraj, ale dobra.
- Napatrzyłaś się wystarczająco? Bo wiesz, jak chcesz to uwiecznić to nie mam nic przeciwko, ale może większą furorę zrobię jak się odwrócę - Na jego zboczoną uwagę czułam, jak moja twarz wręcz płonie z zażenowania.
- Jesteś beznadziejny - Wyciągnęłam w jego stronę język, po czym sama pomknęłam do pomieszczenia z którego przed chwilą wyszedł. Po 15 min. byłam już odświeżona i zanim wyszłam z łazienki w samym ręczniku, dwa razy rozglądnęłam się po pokoju, by upewnić się, że aby na pewno jestem w nim sama. Podeszłam do szafy z której szybko wyciągnęłam pierwsze lepsze ubranie, po czym podeszłam do toaletki, gdzie zrobiłam lekki makijaż, a następnie zeszłam na dół. W kuchni zastałam już moją rodzinkę oraz Alec'a, który rozśmieszał moją mamę swoimi historyjkami. Emily bawiła się łyżką w misce z płatkami, przez co w ogóle nie zwróciła uwagi na moje przyjście.
- Hej mamuś - Podeszłam do rodzicielki cmokając ją w policzek.
- Dzień dobry kochanie - Odpowiedziała mama stawiając na stole talerz z kanapkami, na który razem z moim przyjacielem od razu się rzuciliśmy pochłaniając jego zawartość.
- Masz jakieś plany na dzisiaj Meg? - Spytał po chwili Alec. Zastanowiłam się chwilę zanim odpowiedziałam.
- Nie, chyba nie. A co? - W końcu Harry nie dawał znaku życia, a ja nie będę jak głupia siedziała przez cały dzień w pokoju zastanawiając się czy z nim wszystko w porządku. Gdy po moim porannym wyjściu z łazienki ponownie próbowałam się do niego dodzwonić od razu włączała się poczta głosowa. Bez łaski Harry.
- Pomyślałem, że moglibyśmy odwiedzić kilka ciekawych miejsc. No wiesz, te do których kiedyś lubiliśmy chodzić czy coś - Wzruszył ramionami pochłaniając kolejną kanapkę.
- W sumie czemu nie, dobry pomysł - Uśmiechnęłam się przyjaźnie. W tym samym czasie w usłyszałam piosenkę Beatlesów dochodzącą z mojego pokoju. Telefon.
- Zaraz wracam - Rzuciłam tylko szybko biegnąc na górę. Proszę żeby to był Harry, proszę żeby to był Harry...
- Halo? - Odebrałam szybko nie sprawdzając nazwy kontaktu.
- Halo, Meg? Wszystko ok? To ja Ashley - Zaniepokojony głos mojej przyjaciółki rozległ się po drugiej stronie słuchawki.
- A cześć Ash. Tak, tak wszystko ok, po prostu biegłam, by zdążyć odebrać - Entuzjazm w moim głosie lekko zmalał, ale ucieszyłam się, że moja przyjaciółka w końcu się do mnie odzywa.
- To dobrze. Pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu, tak? - Tak, pewnie...czekaj....co?!
- Spotkaniu? Ash... O mój Boże, zapomniałam! - Pacnęłam się ręką w czoło przypominając sobie o czym mówi różowo-włosa. Kupno sukienek na bal maturalny.
- O nieee. Nie możesz iść tak? Musimy to przełożyć? Jezu, czekaj! My nie możemy tego przekładać! Jutro jest bal! - Słyszałam po niej, że zesmutniała.
- Nie, nie! Mogę iść, pewnie! o 12:30 w galerii, tak? - No tak, a co z Aleciem?!
- Tak, to całusy, do zobaczenia - Jej głos z powrotem zrobił się radosny.
- Ash, czekaj! Mogę wziąć ze sobą kolegę? Dawno się nie widzieliśmy i obiecałam mu, że spędzimy dzień razem - Spytałam.
- Kolegę? Meg...- Dziewczyna nie brzmiała na dość przekonaną.
- Tak, kolegę. Przyjaciela. Przystojnego Ash -Uśmiechnęłam się sama do siebie wiedząc,że to poskutkuje. Różowo-włosa westchnęła pokonana po drugiej stronie słuchawki.
- Eh dobrze. Ale jak nie będzie przystojny, to
- Też cię kocham Ash. Do zobaczenia - Zaśmiałam się po czym rozłączyłam.
- Naprawdę uważasz, że jestem przystojny? - Usłyszałam męski głos za sobą, przez co aż podskoczyłam. Odwróciłam się widząc Alec'a opierającego się o framugę drzwi z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- O mój Boże, Alec! Przestraszyłeś mnie debilu! - Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że to tylko on.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie Meeeg - Celowo przedłużył druga literę mojego imienia. Przewróciłam oczami.
- Nie chcę żeby twoje ego jeszcze bardziej wzrosło, dlatego powstrzymam się od odpowiedzi - Wyciągnęłam w jego stronę język wzruszając przy tym ramionami. Chłopak zaśmiał się po czym podszedł bliżej mnie.
- No to co, Meg? W jakie gówno mnie wciągnęłaś? - Oh, więc wszystko słyszał.
- Stałeś tu przez cały czas, tak?
- Niewykluczone
- Jutro mam bal maturalny i razem z przyjaciółkami umówiłyśmy się jeszcze przed moim wypadkiem na małe zakupy. Pomyślałam, że mógłbyś pójść z nami, bo raczej nie zajmie nam to całego dnia, a chciałabym spędzić czas również z tobą - Spojrzałam na niego, jednak jego mina aż za dobrze okazywała niechęć do mojego pomysłu. Jednak po chwili ogromny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Mi pasuje. Nawet bardzo - Patrzyłam na niego jak promienieje z lekkim niedowierzaniem. Co? Naprawdę spodziewałam się innej odpowiedzi.
- Serio?
- Oj no pewnie Meg! Przecież nie mogłaś zaproponować nic lepszego! - Doszukiwałam się sarkazmu w jego słowach, ale po chwili stwierdziłam, że były one całkiem szczere. Nie, w jego tonie wyraźnie było coś co mnie niepokoiło. Alec popatrzył na mnie z drwiącym uśmieszkiem.
- Nadal nie rozumiesz Meg, prawda? - Pokiwałam przecząco głową. Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Oh Meg, Meg. Mała, niewinna Meg. Powiedz mi kochanie co jest lepszego od spędzenia czasu z grupką seksownych dziewczyn rozbierających się w każdym jednym sklepie by przymierzyć coraz to bardziej obcisłą i seksowną sukienkę? No co? - Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie no szlag mnie trafi.
- Nie wierzę Alec, nie wierzę - Ominęłam go zmierzając w stronę wyjścia z pokoju. Brunet znów roześmiał się, po czym dołączył do mnie szeptając do mojego ucha.
- A jak nadal masz ochotę, później możemy dokończyć to co zaczęliśmy rano. W końcu nie spuszczałaś ze mnie wzroku maleńka. Może być naprawdę ciekawie - Cmoknął mnie w policzek po czym chichrając się pod nosem zbiegł na dół po schodach.
- Fuuu! Jesteś obleśny! - Popchnęłam go do przodu również zanosząc się śmiechem.
Czytasz = komentujesz :)
15 koment. = następny rozdział
Do katalogu z bohaterami dołączyła nam postać Alec'a! <3 Co o nim myślicie? Jest to dość...chaotyczna postać, ale mi osobiście bardzo przypadła do gustu ;*
No więc hejo :D Rozdział trochę wcześniej tak jak obiecałam. Nie jestem zbytnio z niego zadowolona ponieważ chciałam, by był trochę dłuższy, ale zdecydowałam, że podzielę go na dwa rozdziały, a ten dam wam już dzisiaj. Wiem, że krótkie, nie musicie pisać o tym w komentarzach :)
Mam pytanko: Czytałam wczoraj...cóż i dzisiaj (nie spałam całą noc, naprawdę) Stockholm Syndrome (czytał ktoś?) i mam do was pytanie, a mianowicie: NIE ZNACIE MOŻE JAKIEGOŚ FAJNEGO OPOWIADANIA Z DUŻĄ ILOŚCIĄ ROZDZIAŁÓW MNIEJ WIĘCEJ COŚ TYPU WŁAŚNIE STOKHOLM SYNDROME (naprawdę polecam, ale opowiadanie tylko dla osób z mocną psychiką), DARK, COLD ITD? Wiecie: brutalni chłopcy, sex itd (tak, wasza Oluśka jest bardzo zboczonym człowiekiem xd) Z góry dzięki za pomoc <3 :* KC <3
* na pewno znajdzie się dużo błędów w rozdziale, ale tak jak mówiłam nie spałam całą noc i no. Poprawię je :) *
świetny rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńjejku zaczęłam czytać Stokholm Syndrome i to jest po prostu.. omg brak słów xd niestety nie znam ff aż tak zboczonego jak to czy te co wymieniłaś ;c
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńO J A P I E R D O L E ! !
OdpowiedzUsuńTego to się w ogóle nie spodziewałam...
Ten rozdział podobał mi się STRASZNIE !!
Troszkę krótki, ale zajebisty :D
Mam wrażenie, że Alec zrobił coś Harremu :(
OdpowiedzUsuń~J.
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
DALEJ!!!!!!!!! <33
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze kocham to ff
OdpowiedzUsuń@LoloOficiall
aaa zakochałam siee <3
OdpowiedzUsuńIDEALNY <3
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHA JAKI CWEL XD
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie rozdział jest zajebisty o czym wiesz, bo komy powyżej mówią same za siebie ;)
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale uwierz, że nie miałam ani jednej wolnej chwili by coś napisać, ani przeczytać kochana.
Ale martwi mnie to, że Hazz się nie odzywa. Wiadomość ode mnie do Hazzy (przekaż mu) <3 :D :
"CIOTO MASZ DO NIEJ ODDZWONIĆ, BO JAK NIE TO SIĘ DO CIEBIE PRZEJDĘ GÓWNIARZU :D NIE PYSKUJ, BO PO DUPIE!"
A tak w ogóle to jutro (czyt. Halloween) dodam niespodzankę! :) Radzę wejść, bo mam nadzieję, że się spodoba! :D
Tak, wkręciłam się w Halloween XD
W każdym razie cieszę się i czekam na next <3
See u soon my dear <3
Lot's of love :* :* :* :*
Pozdrawiam <3