* Z punktu widzenia Harrego *
- Luke...ja... - Wpatrywała się w niego wielkimi oczyma. Obserwowałem jak dziewczyna w jednej sekundzie robi się blada, a jej wzrok skanuje przybyłego chłopaka w otępieniu. Schowała się głębiej w moich ramionach, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Poznawałem tego chłopaka, był jednym z jej przyjaciół. Czego on kurwa od niej chciał? W tym samym momencie chłopak prychnął i obrócił się w stronę z której przyszedł, a Meg wyrwała się z mojego uścisku.
- Luke...ja...to nie tak jak myślisz... - Podeszła do niego obracając go w swoją stronę. Co jest kurwa grane?!
- Nie tak jak myślę?! Nie tak kurwa jak myślę?! - Krzyknął, na co poruszyłem się niespokojnie, jednak nie ruszyłem się z miejsca.
- To nie tak, daj sobie wytłumaczyć, proszę - Usłyszałem załamujący się głos Meg. Chłopak znów prychnął strzepując ręce brunetki z jego ramion.
- Jesteś żałosna Meg. Boże, jaki ja jestem naiwny! Ha! Wierzyłem ci, że to co mówisz jest prawdą! Że na prawdę zależy ci na mnie, że mnie kurwa kochasz! Boże! - Złapał się za włosy, a ja poczułem jak wypełnia mnie złość. Jak to kurwa ona go kocha?!
- Luke, ale ja cię kocham - Chyba się kurwa przesłyszałem!
- Właśnie widzę. Nie kochasz mnie w taki sposób jak ja kocham ciebie. Widziałem jak na niego patrzysz! Nie waż się mi do jasnej cholery mówić że mnie kochasz! - Dziewczyna trzęsła się z powodu wypływających z niej łez, a jej spojrzenie utknęło gdzieś w oddali.
- Jesteś dziwką, która na dodatek puszcza się z mordercą! Jesteś psychiczny! - Zwrócił się w moją stronę, a moja cierpliwość w tym samym momencie się skończyła. Podszedłem do nich jednym ruchem chowając zdezorientowaną dziewczynę za swoim ciałem, a moja rozpędzona pięść zderzyła się ze szczęką blondaska.
- Ty chuju! Jak śmiałeś się tak odezwać do mojej dziewczyny!? - Waliłem go bez opamiętania, jednak on wcale nie był lepszy. Bronił się i to nawet całkiem dobrze. Oberwałem w niektóre miejsca raz czy dwa, nic wielkiego. Krew we mnie buzowała, a moje oczy były całe czarne, czułem to. Poczułem czyjeś drobne dłonie na swoich ramionach próbujące odsunąć mnie od tego sukinsyna, jednak nie przejąłem się nimi dalej uderzając.
- Harry! Harry przestań, błagam! Zabijesz go! - Piskliwy głos Meg zabrzmiał w mojej głowie. Spojrzałem na nią kątem oka, ale ta chwila nieuwagi wystarczyła bym oberwał pożądnie w szczękę zataczając się do tyłu.
- Jesteś pojebany! Zostaw ją w spokoju! Nie zasługujesz na nią! Skrzywdzisz ją! Zniszczysz jej życie i doprowadzisz do obłędu! -
- Na prawdę? Bo jeszcze półtorej godziny temu gdy doprowadzałem ją do orgazmu nie wydawała się być tym jakoś bardzo pokrzywdzona - Uśmiechnąłem się zwycięsko, a z jego twarzy odpłynęły kolory tak samo jak z twarzy Meg.
- Ty szumowino! - Zamierzał się na mnie rzucić, lecz brunetka w jednej chwili stanęła pomiędzy nami przenosząc spojrzenie z jego na mnie. Gdy zobaczyłem w jakim była stanie poczułem uścisk w sercu. Z jej wystraszonych, czerwonych oczu płynęła fala łez zabierając za sobą cały makijaż, który jeszcze chwilę temu był na jej powiekach. Jej całe ciało dygotało jak nie z zimna to najnormalniej w świecie ze strachu. Widziałem to w jej oczach. Bała się mnie.
- Macie natychmiast przestać! - Krzyknęła pewnie skupiając całą naszą uwagę na swojej kruchej osobie.
- Oboje jesteście pojebani! - Luke odwrócił się na pięcie i kulejąc ruszył w stronę z której przyszedł. Meg cały czas stała w miejscu a jej wzrok znów spoczął na mnie.
- Musiałeś?! Jesteś kompletnym kretynem! - Powiedziała cicho, zachrypniętym od płaczu głosem, a w jej oczach wezbrały się nowe łzy. Chciałem podejść do niej i ją przytulić, ale w ostatniej chwili dziewczyna odsunęła się i zaczęła iść za blondynem. No chyba kurwa nie.
- Meg, masz tu do mnie wrócić, natychmiast! - Krzyknąłem za nią, jednak dziewczyna niewzruszona szła dalej. Teraz to mnie już wkurwiła.
- Wracaj tu słyszysz!? Masz natychmiast wsiąść do tego pieprzonego samochodu albo -
- Albo co!? - Odwróciła się w moją stronę pokazując mi środkowy palec, po czym zniknęła za zakrętem. To się kurwa doigrała. Kopnąłem ze złości w Range Rovera, który od razu zaczął nieprzyjemnie piszczeć. Klnąc pod nosem wsiadłem do samochodu odjeżdżając spod jej domu z piskiem opon i skierowałem się do mojej posiadłości. Chciałem dać jej nauczkę. Jeśli ten kutas ją powyzywa i pobije będzie wiedziała, że następnym razem ma się mnie słuchać, proste. Zależy mi na niej, ale nie pozwolę sobie na takie zachowanie zwłaszcza przez Meg. Wyjąłem telefon wybierając numer Louis'a.
- Siema Styles! I jak tam? Kolacja udana? -
- Za 5 minut widzę was wszystkich w moim gabinecie - Warknąłem, a Lou w jednej chwili zamilkł dosłownie wbity w ziemię.
- Ale - Zanim zdążył dokończyć nacisnąłem czerwoną słuchawkę kończąc połączenie. Po piętnastu minutach ryzykownej jazdy znalazłem się w końcu w domu. Pani Nelson zatrzymała mnie w hallu pytając o kolację, jednak zignorowałem ją idąc prosto do gabinetu, w którym powinien już czekać cały gang. Jeśli ich nie było, mieli kurwa poważny problem. Otworzyłem drzwi, a od razu cztery pary oczu zwróciły się w moją stronę. Przeszedłem przez pokój czując jak mimowolnie zawładnął nimi strach.
- O co biega? - Uniosłem czarne tęczówki na Zayn'a zabierającego głos.
- Idziemy na akcję - Złączyłem dłonie uśmiechając się chytrze. Chłopcy popatrzyli po sobie, po czym skupili się na omawianym przeze mnie planie. A plan był prosty. Dziś w nocy będzie przejeżdżała przez obrzeże miasta ciężarówka z forsą do banku. Przy wyjeździe będzie czekała druga, taka sama, do której przepakują sejf w dalszą drogę. Plan polegał na tym, żeby dotrzeć tam przed nią i pozabijać ludzi czekających na pierwszą ciężarówkę, a potem zrobić to samo z osobami z pierwszej. Proste, ale krwawe, a ja właśnie tego potrzebowałem. Nie znaczyło to oczywiście, że nie będzie ryzykownie i niebezpiecznie co jeszcze bardziej podkręcało sprawę. Przyjaciele oczywiście kiwnęli głowami na znak, że rozumieją, dlatego już po chwili jechaliśmy autostradą do wyznaczonego przeze mnie miejsca. Ja i Niall jechaliśmy samochodem Tomlinsona, który kierował. Widziałem cały czas po jego minie, że ma ochotę się odezwać, ale na szczęście tego nie robił. Lepiej dla niego. Liam wraz z Zaynem byli tuż za nami w samochodzie Malika. Gdy dojechaliśmy na miejsce schowaliśmy auta pomiędzy garażami obserwując nasz cel, który stał kilka metrów dalej. W samochodzie wyjaśniłem chłopakom, że w ciężarówce powinno być trzech może czterech ochroniarzy. Nie myliłem się. Dwóch, przysadzistych facetów z bronią w ręku maszerowała dookoła samochodu, natomiast jeden przysypiał za kierownicą. Byliśmy tu z trzydziesto-minutowym wyprzedzeniem, dlatego nie obawiałem się pierwszej z ciężarówek. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu na urządzenie pięknego przedstawienia. Załadowałem broń wskazując gestem ręki na Liama i Niall'a. Do nich należeli dwaj ochroniarze na zewnątrz. Zayn zajmował się śpiącym. Po potwierdzeniu przez chłopaków, że wszystko jasne Payne i Horan zbliżyli się w stronę pojazdu, a ich kule wystrzeliły z pistoletów trafiając prosto w zamierzany cel. Świetnie. Teraz kolej na Zayn'a. Mulat podszedł do drzwi od strony kierowcy, który wydawał się nic nie słyszeć i jednym sprawnym ruchem otworzył je strzelając zaskoczonemu ochroniarzowi prosto w głowę. Następna część planu polegała na przebraniu się Niall'a, Louis'a i Zayn'a w stroje zamordowanych i spokojne czekanie na pierwszą z ciężarówek. Ja razem z Liamem schowaliśmy się za jednym z metalowych garaży, by zaatakować od tyłu z zaskoczenia. Dlatego, gdy nasz cel wyłonił się zza zakrętu poczułem to zajebiste uczucie, towarzyszące podczas każdej akcji. Strach i adrenalina dosłownie szalały pod moją skórą prosząc o uwolnienie w postaci tego jednego cholernego strzału. Kiedy czterech nic nie podejrzewających ochroniarzy otworzyło sejf, krzyknąłem " Już! ", wypuszczając kulę dla jednego z nich, która trafiła idealnie w sam środek pleców. Po kilku następnych strzałach, wszystkie ciała leżały już na podłodze, a pieniądze przełożone do naszych samochodów. Po udanej akcji udaliśmy się do klubu, by uczcić zwycięstwo. Zaciągnąłem się przyjemnym zapachem wódki kiedy miałem nachylić do spierzchniętych warg szklankę. W tym samym momencie telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować.
- Stary! Wyłącz tę kupę gówna! - Pijany już Louis krzyknął przedzierając się przez głośną muzykę. Bez zastanowienia rozłączyłem połączenie. Podczas wypijania przeze mnie drugiej szklanki alkoholu I-phone znów zaświecił, a ten sam numer pojawił się na wyświetlaczu. No co jest kurwa!? Westchnąłem, odbierając go.
- Styles, słucham? - Rzuciłem poirytowany obserwując jak Horan z Malikiem wypijają nawzajem swoje drinki trzymając się pod ramię.
- Harry? Tu mama Meg - Usłyszałem po drugiej stronie ciężki, ochrypły głos kobiety, a świat wokół mnie jakby się zatrzymał. To nie była ta sama Jen, którą słyszałem kilka godzin temu, nie jej głos. Chociaż wiedziałem, że tak na prawdę właśnie rozmawiam z osobą za którą się podała. Ale po co ona...
- Meg miała wypadek. Jej stan jest krytyczny - Powiedziała, a moje serce dosłownie stanęło.
Czytasz = komentujesz = szybciej rozdział ;)
Hejo :) Bardzo bardzo bardzo wam dziękuję za cudowne pomysły na ten rozdział! Jak widzicie użyłam kilku z nich ;) I co myślicie? Ja osobiście niezbyt się z niego cieszę bo jest dużo błędów i powtórzeń i ogólnie jest krótki :/ W tym rozdziale mieliśmy bardziej do czynienia z tą 'mroczną' stroną Harrego, która nawiasem mówiąc mi się podoba xd (ciiicho ;p wiem, że wam też ^^) Luke zrobił niespodziewane wejście smoka, Meg zbuntowała się Stylesowi, a Harry ją olał bez względu na konsekwencje! Panie i panowie takie rzeczy tylko w Abducted xd O właśnie! Miałam wam przypomnieć, więc to robię :] Na samym dole bloga jak zjedziecie aż na sam sam sam dół widnieje tabela z obserwatorami. Jak na razie trochę świeci pustkami *oprócz czterech osób którym bardzo dziękuję*, a wiem, że są tu u mnie stali czytelnicy dlatego fajnie by było widzieć was w tym zacnym gronie :D ode mnie na dzisiaj tyle, całuski :*
Genialny *-* kocham tego bloga, serio. :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co powie Luke'owi Meg gdy się spotkają.. a co dopiero powie Harry'emu :D
Cudo!!!! Kiedy w końcu doczekam się mojej wymarzonej sceny 18+ ? Oby było długo i agresywnie xD (Ja zboczuch, wjem :3) Mam prośbę, mogłabyś pisać ciut dłuższe imaginy? Bardzo bym się ucieszyła :) Życzę weny :* Mnóstwooooooo weny!!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńCudownie, mroczna strona Harrego to to, co uwielbiam najbardziej.
OdpowiedzUsuń~J.
Świetny rozdział i czekam na następny z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńJaki wypadek?Nie moge sie doczekac dalszej czesci.
OdpowiedzUsuńFakt troszke błędów by się znalazło , ale co to nas ?;)
OdpowiedzUsuńOj tak zdecydowanie mroczna strona Hazzy jest ... pociągająca :P
"Meg miała wypadek. Jej stan jest krytyczny" gdy to przeczytałam moje serce razem z sercem Harrego dosłownie staneło :(
Rozdział cudowny czekam z niecierpliwością na nn :***
Jejku! To jest fantastyczne! Niw da się oczu oderwać! Kocham to! Z niecierpliwością czekam na nexta. /Pisz dalej. Dużo. Szybko :D
OdpowiedzUsuń