- Hej mamuś - Powiedziałam do rodzicielki jak zwykle przygotowującej śniadanie.
- Meg, jak już tu jesteś to usiądź na chwilkę - Kobieta wskazała na krzesła stojące wokół stołu. Zdziwiłam się, jednak posłusznie wykonałam polecenie.
- Chciałabym, żebyś mi wytłumaczyła co się wczoraj z tobą działo - Rodzicielka usiadła naprzeciwko mnie, wpatrując się czujnie w moje oczy.
- Wiesz mamo, właściwie to sama chciałabym to wiedzieć - Przeszło przez moje myśli, ale w porę ugryzłam się w język.
- Dostałam powiadomienie ze szkoły o bójce z twoim udziałem. Kochanie, co się stało? - Jej oczy w ułamku sekundy zmieniły się z podejrzliwych na zaniepokojone. Westchnęłam.
- W zasadzie nic. Uderzyłam Logana, oczywiście nie bez powodu, a kiedy on chciał mi oddać wtargnął Harry i zabrał mnie do siebie, gdzie zjedliśmy obiad, po czym usnęłam w trakcie oglądania filmu. Dalej ty musisz mi powiedzieć co się stało, bo ja zbyt mocno spałam, żeby cokolwiek pamiętać - Kobieta kiwnęła głową i oparła się o krzesło.
- Spałaś, gdy Harry cię przywiózł. Położył cię w pokoju, a po chwili wyszedł mówiąc tylko, że nic ci nie jest i po prostu jesteś zmęczona -Wytrzeszczyłam na nią oczy. Harry mnie przywiózł? Wydarzenia z wczorajszego dnia zaczęły przemykać przez moją pamięć. Styles miał rację byłam wykończona, nie tyle fizycznie, co psychicznie. Dzięki Harremu i jego opiece czułam się trochę lepiej, a na moją twarz wpłynął lekki uśmiech. Wczoraj Harry otworzył się przede mną, a jego zachowanie było zupełnie inne niż w momencie, w którym go poznałam. Zamiast twardego, przerażającego chłopaka, zobaczyłam w nim radosnego, wrażliwego chłopca z najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Jego dotyk był czuły, a wzrok wręcz przyciągał, co sprawiło, że czułam się niezwykle bezpiecznie w jego ramionach.
- Przepraszam cię mamo, to się więcej nie powtórzy - Wstałam i objęłam kobietę, która po chwili zaskoczenia, odwzajemniła mój gest.
- Nie musisz mnie przepraszać, to nie twoja wina. Miałaś powód żeby mu przyłożyć, a ja rozumiem jak się czułaś i jestem ogromnie wdzięczna Harremu, że się tobą zaopiekował. Swoją drogą, gdzieś ty znalazła takie ciacho? - Uśmiechnęła się promiennie, na co wybuchnęłam śmiechem. Pomimo tego, poczułam jak moją twarz zalewają rumieńce. Trudno się było z nią nie zgodzić, Harry był nieziemsko przystojny, seksowny i pociągający, co przemknęło przez moją głowę już za pierwszym razem, gdy go zobaczyłam.
- Wiesz, można powiedzieć, że to on znalazł mnie - Zachichotałam i odsunęłam się od rodzicielki, gdy do pokoju wpadła Emily, zajmując zaraz moje wcześniejsze miejsce. Usiadłam obok niej, a mama postawiła przed nami talerze ze śniadaniem.
- A może zaprosisz go na obiad w sobotę? Byłaby to idealna okazja żeby go poznać i jakoś się odwdzięczyć - Na jej słowa trzymany przeze mnie widelec, spadł na podłogę.
- Mamuś, nie wiem czy to będzie dobry pomysł - Zaczęłam grzebać sztućcami w jedzeniu.
- Oh, dlaczego? - Kobieta popatrzyła na mnie zaciekawiona. Co ja mam jej powiedzieć?!
- On po prostu nie jest przyzwyczajony do takich rzeczy - Powiedziałam nie patrząc jej w oczy.
- No i dlatego musi przyjść do nas. Wspomnij mu o tym, proszę -Uśmiechnęła się, powracając do zaparzania kawy.
- Mhm - Mruknęłam będąc już myślami gdzie indziej. Przed moimi oczami stanęła postać Harrego grożącego mi kilka dni temu w kuchni. Jego ciemne, przenikliwe oczy nie wskazywały na to, że kłamał, a tym bardziej żartował. Wzdrygnęłam się przerażona, odpychając od siebie myśli wysokiego bruneta i skupiając się na talerzu przede mną.
Jechałam do szkoły wsłuchując się w łagodne dźwięki muzyki, oczyszczającej mój umysł. Miałam mętlik w głowie. Moi przyjaciele na pewno będą wypytywali o wczorajsze zajście, a przede wszystkim o Harrego. Musiałam się jakoś na to przygotować, bo przecież nie powiem im całej prawdy. Podjechałam na szkolny parking, gdzie farbowany blondyn z błękitnymi oczami stał oparty o swój samochód, wpatrując się jak zwykle we mnie. Ominęłam go pewnie i skierowałam się w stronę wejścia do budynku. Pierwsze cztery lekcje minęły spokojnie, bo na razie nie zlokalizowałam jeszcze Luke'a, Ash ani Lily. Wciągając głębiej powietrze, wyszłam na pole, gdzie przy jednym ze stolików jak zwykle podczas przerwy na lunch, zauważyłam wyróżniające się włosy Ash.
- Hej wszystkim - Uśmiechnęłam się lekko, a moi przyjaciele zamilkli, robiąc mi miejsce.
- Cześć Meg! - Przywitała mnie żywiołowo Lily, za co Ashley zganiła ją spojrzeniem. Kąciki moich ust uniosły się w górę, jednak szybko je spuściłam widząc czujne spojrzenie różowo-włosej.
- Meg, wiesz że jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółmi, prawda? -Dziewczyna położyła swoją dłoń na mojej.
- Dlatego się o ciebie martwimy. Wiemy, że nie mówisz nam wszystkiego od czasów imprezy. Co się dzieje? - Popatrzyłam prosto w jej zaniepokojone oczy. Powtórnie westchnęłam. Przez następne dwadzieścia minut opowiadałam im o ostatnich dniach, które teraz wydawały mi się takie odległe. Wszyscy patrzyli na mnie wielkimi oczami i co chwilę przerywali zadając jakieś pytania. Czułam się jakbym streszczała im jakiś film. Film, w którym wcale nie chciałabym odgrywać głównej roli, a jednak to robiłam. Gdy temat zszedł na Harrego, zwinnie się z niego wywinęłam mówiąc tylko, że wcale nie jest taki przerażający na jakiego wygląda. Widziałam po minie Ashley, że chciała zakwestionować moje zdanie, jednak w porę zadzwonił dzwonek. Luke wstał i nie odzywając się do nas, zaczął iść w stronę budynku. Razem z przyjaciółkami popatrzyłyśmy po sobie zdziwione jego zachowaniem. Pomachałam im na pożegnanie i pobiegłam za chłopakiem.
- Luke! - Krzyknęłam, gdy chłopak nie chciał się zatrzymać. Dobiegłam do niego, odwracając go w swoją stronę.
- Porozmawiaj ze mną - Spojrzałam w jego czarne jak węgiel oczy. Patrząc w nie wyobraziłam sobie twarz Harrego i jego stanowcze, przerażające spojrzenie, które jednak w jakiś sposób mnie pociągało. Z Lukiem było inaczej. Potrząsnęłam głową wracając do rzeczywistości.
- Proszę - Szepnęłam, kładąc rozpalone dłonie na policzkach chłopaka. Strzepnął moje ręce, a ja poczułam jak coś w moim sercu pęka.
- Megan, czemu mi nic do jasnej cholery nie powiedziałaś?! Myślałem, że sobie ufamy! Że jesteśmy przyjaciółmi, a nawet kimś więcej! Przecież ja cię kurwa kocham! - Zaśmiał mi się w twarz, a moje serce rozprysnęło na kilka drobnych kawałeczków.
- Luke ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy ja go kocham? Czy jednak ten pocałunek był błędem? Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej głowie, a ja wpatrywałam się w niego wielkimi oczami.
- Luke, przecież wiesz, że mi na tobie zależy. Na tobie, na Lily i na Ashley. Kocham was wszystkich. Nie mogłam wam o tym powiedzieć, nie wiedziałam jak. Przepraszam - Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą, ku mojemu zdziwieniu, blondyn starł, a na jego twarz wpłynął lekki uśmiech.
- To ja przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Po prostu się martwię. Przecież on może ci zrobić wszystko -
- Ale mi nie zrobi - Przeszło przez moją myśl. Jako odpowiedź cmoknęłam go w policzek i żegnając się z nim, zniknęłam za rogiem idąc w stronę klasy. Zajrzałam na parking za oknem, a mój wzrok przykuło dobrze znane mi auto. Wciągnęłam głębiej powietrze, zderzając się w tej samej chwili z czymś twardym. Podniosłam spojrzenie prosto w zielone oczy właściciela samochodu, uśmiechającego się teraz do mnie.
- Harry? - Spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że to on. Brunet zaśmiał się kiwając głową i chwycił mnie za dłoń, prowadząc w stronę czarnego Range Rovera.
- Harry, ale ja mam lekcje! - Powiedziałam, gdy chłopak odpalił maszynę, wyjeżdżając z dużą prędkością na jezdnię.
- Wiem. Powiedziałem ci, że mnie to nie obchodzi - Spojrzał na mnie z jednym ze swoich kpiących uśmieszków. Zirytowana opadłam na fotel siadając w wygodnej pozycji. Co jest z nim nie tak!? Miałam dosyć jego ciągłego wahania nastrojów i tego jak mnie traktował. Raz jakbym była jedynym co posiada, a drugi, jakbym była nic nie znaczącym gównem.
- Dokąd jedziemy? - Nie odrywałam wzroku od szyby, wpatrując się w mijane przez nas budowle.
- Zobaczysz, spodoba ci się - Jego dłoń spoczęła na moim udzie, jednak szybko ją strzepnęłam. Chłopak zaśmiał się szyderczo.
- Przecież i tak wiem, że ci się to podoba Meg. Ze mną nie wygrasz - Miał rację, podobało mi się i właśnie dlatego, gdy chłopak powtórzył swój ruch, jeszcze szybciej uwolniłam swoje kolano od jego dotyku. Harry prychnął poirytowany i dodał gazu, na co wbiłam paznokcie w fotel. Po piętnastu minutach szybkiej jazdy mignęła mi przed oczami tabliczka z informacją wyjazdu z miasta. Popatrzyłam pytająco na Styles'a, jednak ten zbyt zajęty prowadzeniem nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Po kilku minutach zjechaliśmy w leśną drogę, a ja poczułam jak moje ręce zaczynają się pocić, a oddech stał się jeszcze bardziej niespokojny. Bałam się. W pewnym momencie wyjechaliśmy przed ogromny, ładnie urządzony dom z masą ludzi i samochodów stojących przed nim. Przełknęłam szybciej ślinę, gdy Harry zaparkował praktycznie w samym środku całego zbiegowiska.
- Harry, gdzie my jesteśmy? - Spojrzałam spanikowana w jego błyszczące oczy. Chłopak odwrócił się w moją stronę z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Wystarczy jak nie będziesz się zbytnio wyróżniała z tłumu i bezwzględnie się mnie słuchała. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo, jasne? - Nie za bardzo rozumiejąc, kiwnęłam głową. Harry nachylił się w moją stronę tak, że od jego twarzy dzieliło moją zaledwie kilka centymetrów.
- I przede wszystkim, nie odchodzisz ode mnie nawet na krok, chyba, że ci powiem, żebyś to zrobiła. Ale pamiętaj, że będę cię miał przez cały czas na oku maleńka. Nie uciekniesz mi - Poczułam jego oddech na mojej szyji na wysokości mojego ucha. Wzdrygnęłam się z myślą jak jego bliska obecność na mnie działa. Chłopak wysiadł z samochodu obkrążając go i otworzył mi drzwi. Gdy postawiłam stopy na twardej ziemi, momentalnie zostałam przyciągnięta do torsu chłopaka, a jego ręka oplotła mnie w talii. Syknęłam niezadowolona, jednak brunet zignorował mnie i ruszył w kierunku wilii. Rozejrzałam się dookoła na obserwujących nas gapiów, którzy wpatrywali się we mnie conajmniej jak w dziwadło. Przylgnęłam mocniej do boku Harrego, na co ten popatrzył na mnie zaniepokojony.
- Harry, boję się - Te słowa same przeszły przez moje gardło.
- Nie bój się kochanie, ze mną nic ci nie grozi - Uśmiechnął się i razem weszliśmy do środka.
- Kopelat stary! - Wysoki, krótko obcięty blondyn z piwnymi oczami pojawił się zaraz przed nami, przytulając się w typowo męski sposób z moim towarzyszem. Obok niego stanęła wysoka, przepiękna brunetka z falowanymi, długimi włosami i ślicznym uśmiechem. Miała na sobie krótkie szorty, prawie nie zakrywające jej tyłka i krótki, dopasowany do płaskiego brzucha top w amazońskie wzroki. Teraz jak o tym pomyślałam to była ubrana praktycznie jak wszystkie dziewczyny, które dotąd mijałam. Dobrze, że założyłam dzisiaj podobne ubranie do szkoły, dzięki czemu przynajmniej trochę wtapiałam się w tłum.
- O hej Harry - Powiedziała dziewczyna, opierając się o ramię zapewne swojego chłopaka.
- Masz nową zabawkę Styles? - Powiedział brązowooki, a spojrzenia całej trójki spoczęły na mnie. Że kurwa co proszę!?
- Spierdalaj Clifford - Warknął Harry, mocniej przyciągając mnie do siebie.
- Ok ok, przepraszam - Blondyn uniósł ręce w górę w geście obronnym, uśmiechając się przy tym.
- Jestem Hazel, a to Mike. Ty zapewne jesteś Meg, dużo o tobie słyszałam - Brunetka wyciągnęła dłoń w moją stronę, a jej kąciki ust podniosły się w górę, tworząc piękny uśmiech. Odwzajemniłam gest.
- Tak. Miło mi was poznać - Odpowiedziałam na prawdę szczerze.
- Hazel, zajmij się Meg. My z Harrym musimy jeszcze coś przedyskutować - Powiedział Mike i cmoknął swoją dziewczynę w czoło, na co ta zachichotała, rumieniąc się. Spojrzałam na Harrego.
- Idź z nią, nic ci nie zrobi kochanie. Może się nawet zaprzyjaźnicie. Przyjdę potem po ciebie, obiecuję - Harry również złożył całusa na mojej głowie, czym bardzo mnie zaskoczył. Wpatrywałam się w niego z rosnącymi wypiekami na twarzy, jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Hazel pociągnęła mnie w stronę tłumu, a Harry wraz z Mike'iem kompletnie zniknęli mi z oczu. Dziewczyna kazała usiąść mi na małej, ale wygodnej kanapie i zniknęła, po chwili wracając z dwoma czerwonymi kubkami. No poncz to na pewno nie był.
- Jaka ty jesteś ładna - Usłyszałam obok siebie.
- Ja? No co ty. Ty jesteś śliczna, ale dziękuję - Zachichotałam zamaczając usta w mocnym napoju.
- Jak długo znasz Harrego? - Jego czupryna mignęła mi gdzieś w tłumie.
- Niedługo. W zasadzie prawie tydzień - Odpowiedziałam szczerze, tym razem biorąc głębszy łyk alkoholu, który wcale nie okazał się być taki zły.
- Zazdroszczę ci - Spojrzałam na Hazel zaskoczona.
- Czego? -
- Tego, w jaki sposób na ciebie patrzy. Nawet Mike nie patrzy na mnie w taki sposób, jednak na pierwszy rzut oka widać, że mnie kocha - Zakrztusiłam się, wypluwając napój z powrotem do kubeczka.
- Hazel, nie zrozum mnie źle, ale Harry mnie nie kocha. On mnie nienawidzi, to na pewno - Dziewczyna popatrzyła na mnie uśmiechając się lekko.
- Niektórzy trochę inaczej okazują to uczucie Meg. Szczególnie taka osoba, jaką jest Harry - Jej słowa wryły mnie w ziemię. Nagle w domu zrobiło się poruszenie, a wszyscy zaczęli wychodzić przez ogromne drzwi prowadzące na taras.
- O, chodź! Zaczyna się! - Brunetka zerwała się z miejsca podekscytowana i znów łapiąc mnie za rękę podążyła za tłumem. W połowie drogi zostałam odłączona od dziewczyny przez mocne uderzenie w ramię.
- Uważaj jak chodzisz - Złapałam się za bolące ramię patrząc na wysoką blondynkę, wyglądającą identycznie jak leśna dziwka. Prychnęła tylko pod nosem, pchając się dalej do przodu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu brązowych loków Hazel, jednak nigdzie ich nie dostrzegłam. Samotnie ruszyłam dalej wychodząc na ogromny teren przypominający nowoczesne boisko bez krzesełek.
- Panie i panowie, witamy wszystkich na tegorocznych wyścigach Dangerous Death! - Z głośników rozległ się jakiś męski głos, a głośny wiwat obił się echem po mojej czaszce.
- Kto jako pierwszy dojedzie do mety?! Kto zgarnie nagrodę o wysokości 10.000€?! Tego dowiemy się już za chwilę! A tymczasem mam zaszczyt powitać króla toru, który ściga się dzisiaj z numerem 5! Tak, panie i panowie, sam Harry Styles! - Dookoła mnie podniosły się krzyki i piski oraz wiwaty na cześć...Harrego? O boże. Poczułam jak w głowie zaczyna mi się kręcić, a moje nogi odmawiają dalszej pracy. On tam był. Siedział na czarnym, wielkim motorze z szelmowskim uśmieszkiem na ustach. Jego, skórzana, idealnie dopasowana kurtka powiewała na lekkim wietrze, a zielone, przenikliwe oczy były wpatrzone wprost we mnie. Poczułam jak zacznam się duścić. Nie Harry, ty nie możesz. Nie możesz. Kiwałam głową, jakby to miało coś pomóc. Zakryłam uszy, jednak głośny strzał z pistoletu i warkot motorów, dotarł do nich bez najmniejszego problemu. Podniosłam wzrok na Harrego, który pokonywał pierwsze kółko, cały czas będąc na prowadzeniu.
On też był pierwszy...
On też wygrywał...
Jego też kochałaś...
Odwróciłam się ze łzami w oczach, wybiegając z toru i begnąc przed siebie w nieznanym kierunku.
- Kochanie, nie martw się, nic mi nie będzie. Jestem najlepszy, nie pamiętasz? Gdy wygram, obiecuję, że wszystko znów się ułoży - Spojrzałam w przepiękne, piwne oczy Avan'a, a w moich samych zgromadziły się łzy. Chłopak widząc to, starł je szorstkim palcem, zakładając pojedynczy kosmyk moich niebieskich włosów za moje ucho.
- Kocham cię - Powiedziałam nie mogąc opanować emocji.
- Ja ciebie też Meg - Brunet wpił się w moje usta z taką siłą, że gdyby nie ściana za nami, wylądowałabym na podłodze. Zanurkowałam dłonią w jego gęstych włosach, czując jak ręce chłopaka błądzą po moim ciele.
- Muszę iść - Oparł swoje czoło o moje, splatając razem nasze palce.
- Obiecujesz, że wrócisz? -
- Obiecuję - Cmoknął mnie po raz ostatni w nos, zanim zniknął wychodząc na olbżymi tor, gdzie od razu rozległ się ogromny wrzask publiki. Wyjżałam przez szparę namiotu w momencie, w którym rozległ się strzał oznajmiający rozpoczęcie wyścigu. Ostatnim co pamiętałam był motor Avan'a, uderzający z hukiem o ziemię i jego zakrwawione ciało, spoczywające w bezruchu na środku toru.
* Z punktu widzenia Harrego *
Była tam, patrzyła na mnie. Widziałem jej ogromne, brązowe oczy obserwujące bacznie moją osobę. Gdy rozległ się huk spowodowany wystrzałem, ruszyłem przed siebie czując jak adrenalina we mnie buzuje. Kochałem to. Wyścig poszedł sprawnie i oczywiście zająłem pierwsze miejsce. Gdy wszystkie dziewczyny wpadły na tor podbiegając do swoich mężczyzn, wypatrywałem jej idealnej twarzy pośród nich. Hazel podleciała do Mike'a zajmującego drugie miejsce, wpadając mu w ramiona i całując go
- Hazy, gdzie Meg? - Brunetki cały czas nie było. Dziewczyna popatrzyła na mnie wystraszona.
- Ja nie wiem gdzie jest Meg. Zgubiłam ją przy wejściu. -
- Że co kurwa!? - Wydarłem się na nią, czując jak powoli tracę nad sobą panowanie.
- Miałaś jej pilnować! Strzec jak oka w głowie! Ty -
- Stary, skończ - Mike tulił do siebie Hazel, która wypłakiwała się teraz w jego ramiona. Wkuriowny zszedłem z motoru, biegnąc do domu przyjaciela, w nadzieji, że zastanę tam Megan, jednak ani w domu, ani przed nim jej nie było. Kopnąłem ze złości w ścianę willi, nie przejmując się skutkami. Wyjąłem telefon wybierając numer Liama, który na szczęście dla niego, odebrał po drugim sygnale.
- Namierz telefon Meg, już - Krzyknąłem do słuchawki.
- Wow, co jest stary? Wszystko w p -
- Namierz kurwa ten pieprzony telefon, albo przyżekam, że osobiście cię zabiję! -
- Jezu dobra, już! - Po drugiej stronie nastała cisza. Gdy Payne wrócił podał mi ulicę na której aktualnie znajdowała się dziewczyna. Co ona kurwa robiła na najgorszej ulicy w mieście?! Wpadłem do samochodu i nie przejmując się przepisami, po chwili znalazłem się we wskazanym miejscu. To co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Meg kuliła się na ziemi pełna łez, a jakiś potężny chuj stał nad nią, kopiąc dziewczynę co chwilę w brzuch. Wyciągnąłem szybko broń ze schowka i wybiegłem z samochodu, strzelając do mężczyzny w sam środek pleców. Kutas upadł na ziemię nieżywy, jednak ja nie zamierzałem przestawać. Kolejna kulka trafiła go w ramię, następna w biodro, w głowę. Nie panowałem nad sobą. Nie przejmowałem się jak bardzo było słychać moje krzyki, strzały. Ten kutas będzie cierpiał tak długo, aż nie zlituję się nad jego pokiereszowanym ciałem.
- Harry - To jedno jedyne chrypnięcie wybudziło mnie z morderczego transu, w którym się znalazłem. Spojrzałem w ogromne, wystraszone oczy Meg, leżącej w kałuży krwi. Upuściłem bezwładnie pistolet, podchodząc do brunetki i opadłem na kolana obok niej. Boże, co ja zrobiłem.
- Meg... - Wyciągnąłem w jej stronę dłoń, na co dziewczyna odsunęła się gwałtownie na tyle ile mogła. Widząc jej reakcję coś w moim sercu pękło, a ja poczułem jak łzy wypełniają moje oczy. Kurwa mać Styles, weź się w garść! Zamknąłem twarz w dłoniach, nie mogąc pohamować szlochu. W pewnym momencie poczułem czyjś dotyk na moich trzęsących się rękach, a moje zdziwione spojrzenie zetknęło się prosto z czerwonymi od płaczu oczami Meg. Dziewczyna wtuliła się we mnie, wybuchając ponownie płaczem. Zamknąłem ją szczelnie w swoich ramionach, kołysząc uspokajająco na boki. Już nigdy więcej nie zostawię jej samej. Nigdy. Za bardzo mi kurwa na niej zależy. Po kilku minutach oddech Meg znacząco się spowolnił, a dziewczyna osunęła się w moich ramionach. Zemdlała.
Czytasz = komentujesz! :) <3
Zabije was... jest 2:21, a ja dopiero teraz skończyłam dla was rozdział. Boże, nawet nie wiecie jak się z nim męczyłam! Od wtorku próbowałam cokolwiek napisać, jednak po prostu nie potrafiłam, nie miałam pomysłu xD Dopiero dzisiaj o 23 dostałam oświecenia i bum, rozdział jest. W chuj długi (przynajmniej taki wydaje się być na komórce), jednak nie jestem z niego zadowolona, gdyż myślę, że mając więcej czasu mogłabym go staranniej dopracować. Pewnie znajdziecie tu dużo błędów, jednak nic nie poradzę, gdyż po prostu padam ze zmęczenia. Przez was nie wiem czy wszystko spakowałam na wyjazd :P Ale i tak was kocham <3 no więc dam wam znać za trzy dni czy w moim hotelu jest wifi i jakby co to wtedy spodziewajcie się niespodzianki w postaci nowego rozdziału ;) Kocham was i do zobaczenia wkrótce! :* <3
Cudowny! *-*
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy Meg pozna innych chłopaków ( Nialla, Zayna, Liama ) w sumie to tak jakby poznała ich w poprzednich rozdziałach, ale wiesz o co chodzi XD
Miłego wyjazdu ;*
Cudowny jak zwykle ;)) kocham ten blog i przez czytanie tego chcialabym byc jak Meg ehh. :(
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny , przynajmniej jak dla mnie :**
OdpowiedzUsuńCzekam na Next i życze dużo weny <3