poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 9

!Notka pod rozdziałem!
Rozdział z dedykacją dla KaroHeroine XDD dziękuję za te wszystkie przemiłe komentarze ;* <3

Po wczorajszej sytuacji z Harrym czułam się wykorzystana i upokorzona. Bipolarny dupek. Wtedy, gdy mnie objął, poczułam się dziwnie, ale miło, po drugie normalnie z nim rozmawiałam tak samo jak on ze mną. A potem wszystko zamieniło się w koszmar przez ten pieprzony telefon! Wyżyłam się na szkolnej szafce, zamykając ją z wielkim hukiem.
- Hej. I jak? Już lepiej? - Ashley wyrosła z pod ziemi, uśmiechając się lekko do mnie. Wczorajszy telefon zaniepokoił moją przyjaciółkę, jednak po dokładnym wytłumaczeniu jej gdzie jestem, dziewczynie udało się odnaleźć ulicę Harrego. Gorzej było z wyjaśnieniem jej co tam robiłam. Kiwnęłam głową w odpowiedzi, wymuszając uśmiech.
- A jak z mamą? Pogodziłyście się? -Wcisnęłam Ash bajeczkę o kłótni z rodzicielką, po której wyszłam z domu nie patrząc gdzie idę i w taki oto sposób znalazłam się po drugiej stronie miasta, aż się zgubiłam. Nigdy nie zaszłabym tak daleko, ale jak widać dla różowo-włosej było to zbędne.
- Tak - Czułam się okropnie okłamując ją, jednak robiłam to tylko dla jej bezpieczeństwa. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność.
- Meg, czemu nie odbierałaś ode mnie telefonu? Martwiłem się - Luke obrócił mnie w swoją stronę, przyciągając w swoje ramiona. Luke....kompletnie o nim zapomniałam. Wtuliłam się w niego mocniej, znów czując się bezpieczna. Zaciągnęłam się jego zapachem, który kolosalnie różnił się od zapachu Harrego. Skarciłam się w myślach za porównywanie swojego chłopaka do zielonookiego bruneta.
- Przepraszam, po prostu wczoraj się okropnie czułam i nie miałam na nic siły - Cmoknęłam go w policzek. Wcześniej poprosiłam Ash, żeby nie mówiła nikomu o wieczornej sytuacji, dlatego ja również nic o niej nie wspominałam. Nie chciałam okłamywać jeszcze kolejnych dwóch osób, czyli Luka i Lily i martwić ich moją zmyśloną kłótnią. Blondyn chwycił mnie za rękę, uśmiechając się przy tym uroczo.
- Chodź już, bo zaraz będzie dzwonek - Pierwszą lekcję miałam z Lukiem. Odetchnęłam głęboko, dając się chłopakowi prowadzić do klasy. Przynajmniej moje myśli zajmie ktoś inny. Przez cały dzień spędzony w szkole nie dostałam nawet jednej wiadomości od Styles'a co powinno mnie cieszyć, jednak zamiast tego jeszcze bardziej dołowało. Właściwie dlaczego? Z tą myślą pokonywałam korytarz z rozradowaną Ash u boku, zmierzając w stronę wyjścia. Dziewczyna gadała cały czas o jakimś chłopaku, na którego wpadła wczoraj po szkole w trakcie powrotu do domu.
- Ej Forbs! - Odwróciłam się gwałtownie słysząc swoje nazwisko, a Ash zamilkła. Spojrzałam prosto w przenikliwe oczy Logana, zbliżającego się w moją stronę z głupim uśmieszkiem na twarzy. Jeszcze jego mi brakowało.
- Słyszałem, że imprezka się nie udała - To było jasne, że mówił o piątkowej nocy. Zacisnęłam mocniej zęby.
- Czego chcesz? - Syknęłam, na co chłopak kpiąco się zaśmiał.
- Zniszczyć ci życie - Odparł bez chwili zastanowienia na co moje dłonie uformowały się w piąstki.
- Co dziwne mordercy nie odnaleziono, prawda? Może to któreś z was? - Wokół nas zebrało się małe kółko zaciekawionych uczniów. Na jego słowa poczułam jak moje mięśnie się napinają, a przed oczami pojawia się obraz Harrego.
- Podobno zemdlałaś, prawda? A może to tylko ściema i robiłaś to na pokaz? Nie było cię wczoraj w szkole, dlaczego? Może ty i twoi głupi przyjaciele -
- Zamilcz! - Wrzasnęłam, a moja rozpędzona pięść zderzyła się ze szczęką Logana, zanim zdążyłam choć chwilę pomyśleć. Dookoła mnie wezbrały się krzyki i wiwaty, jednak docierały one do moich uszu jakby zza szyby.
- Po mnie możesz jeździć do woli, ale nie pozwolę ci obrażać moich przyjaciół, rozumiesz?!- Krzyknęłam, czując na sobie ręce Ashley, mówiącą do mnie, że nie warto.
- Ty suko! - Logan złapał mnie za włosy wgniatając w jedną z szafek, na co jęknęłam. Bolało. Jego oczy kipiały złością, a na czerwonym policzku widniała wypisz wymaluj odciśnięta moja dłoń. Zaśmiałam się w duchu z mojego perfekcyjnego uderzenia.
- Ja ci kurwa dam za ośmieszanie mnie przed całą szkołą! - Wzdrygnęłam się widząc pędzącą w stronę mojej twarzy pięść chłopaka. Zamknęłam oczy oczekując uderzenia, ale nic takiego nie nadeszło, a wokół nas zapadła głucha cisza. Powoli podniosłam powieki patrząc zaskakująco na Logana zwijającego się z bólu na podłodze i osobę, obkładającą go bez opamiętania pięściami. Harry.
- Jeszcze raz ją kurwa tkniesz to popamiętasz to na całe swoje pierdolnięte życie! Rozumiesz!? - Krzyczał co chwilę brunet, kopiąc siedemnastolatka po brzuchu i twarzy, z których zaczęła sączyć się krew. Boże, on go zabije!
- Harry! Harry przestań, błagam! - Podbiegłam do niego, odciągając go od prawie nieprzytomnego Logana. Brunet spojrzał na mnie, a jego czarne jak węgiel oczy w jednej chwili powróciły do dawnego koloru.
- Meg? Nic ci nie jest? - Na jego twarzy panował strach i zdumienie. Zignorowałam swoją cholerną dumę i chwyciłam go za rękę.
- Musimy stąd wyjść, szybko - Pociągnęłam go w stronę wyjścia, szeptając po drodze do spanikowanej Ashley, że nic mi nie jest i opuściłam budynek wraz z Harrym. Chłopak zaprowadził mnie do swojego samochodu stojącego na końcu parkingu i praktycznie wpychając mnie na miejsce pasażera, odjechał z piskiem opon. Obydwoje oddychaliśmy ciężko, w ogóle się nie odzywając. Byłam zbyt sparaliżowana i wystraszona wszystkim co stało się kilka minut temu, natomiast Harry wyglądał na pochłoniętego myślami, niedostępnego. Siedziałam patrząc w swoje czerwone, obolałe dłonie uświadamiając sobie co właśnie zrobiliśmy. Uderzyłam Logana na oczach prawie całej szkoły, natomiast Harry pobił go praktycznie do nieprzytomności. Nie ma co, para idealna. Spuściłam twarz, chowając ją w ręce i zaniosłam się szlochem. Nie płakałam dlatego, że wyrządziłam komuś krzywdę, o nie. Po prostu wszystkie emocje zgromadzone we mnie od kilku dni pękły, wychodząc na powierzchnię w postaci łez. Bałam się tego co pomyśleli ludzie ze szkoły, bałam się reakcji moich przyjaciół, bałam się wydalenia, a przede wszystkim bałam się, że Harry trafi do więzienia. Przeze mnie. Nie powinnam zaczynać, powinnam być bardziej opanowana, wtedy może Harry by nie zainterweniował. Nie wiem czemu martwiłam się właśnie o to, jednak wraz z pojawieniem się bruneta poczułam jak coś dziwnego pojawia się również w moim sercu. Jakby zapalała się w nim lampka, gasząca się zawsze, gdy tracę go z oczu. W pewnym momencie, poczułam dłoń Harrego, zaciskającą się na moim udzie, na co zdziwiona podniosłam załzawione spojrzenie na twarz bruneta.
Chłopak wpatrywał się czujnie w jezdnię przed sobą, a jego szczęka była wyraźnie napięta. Słone łzy z powrotem naleciały do moich oczu, a ja położyłam swoją dłoń na ciepłej dłoni Styles'a, splatając ze sobą nasze palce. Nie dbałam o to, że to był Harry, nie dbałam o to, że praktycznie go nie znałam, nie dbałam o to, że jeszcze piętnaście minut temu uważałam go za skończonego dupka. Potrzebowałam tego, jego bliskości, czułego gestu, którym okaże mi swoje wsparcie. Wykończona oparłam głowę o szybę, skupiając się na szorstkiej i ciepłej dłoni Harrego, czując jak moje powieki robią się coraz cięższe. Zasnęłam.

* Z punktu widzenia Harrego*

Nie wiem co mnie napadło, żeby tam wchodzić. Ten pieprzony kutas chciał skrzywdzić Meg. Pewnie okładałbym go nadal, gdyby nie drobne dłonie dziewczyny, zaciskające się na moich plecach. Strach, który dostrzegłem wtedy w jej oczach sprawił, że mój umysł od razu powrócił do rzeczywistości. Boże, co ona ze mną robi?! Zatrzymałem się na światłach, przekierowując spojrzenie na drobną brunetkę siedzącą obok na fotelu. Spała. Wyglądała tak cholernie pięknie i niewinnie jak jakiś kurwa pieprzony anioł. Spuściłem wzrok na nasze splecione dłonie. Dotyk Meg działał na mnie kojąco, sprawiał, że miałem rześki umysł. Po drugie jakaś mała część mnie potrzebowała bliskości. Uśmiechnąłem się pod nosem. Gdy usłyszałem, że brunetka płacze, to było moim jedynym pomysłem i pierwszym odruchem, by ją pocieszyć. Nigdy nie byłem dobry w tych sprawach, bo najnormalniej w świecie tego nie robiłem. Nie pocieszałem ludzi, ani ich nie przepraszałem. To oni to robili w obawie o swoje życie z pistoletem wycelowanym prosto w głowę. Ostatnią osobą, którą tak dotykałem była Gemma, moja siostra. To ona zazwyczaj potrzebowała mojego wsparcia, dotyku, odpowiedzi na męczące ją pytania, których chętnie udzielałem. Potem wszystko się zmieniło. Gdy podjechałem pod moją willę, wziąłem Meg na ręce niosąc ją prosto do mojego pokoju. Położyłem dziewczynę na łóżku, ściągając z niej buty, po czym upewniając się, że nic jej nie jest, zszedłem na dół przygotować coś do jedzenia. Byłem chujem, jednak chuje, co dziwne, też mają uczucia. Zazwyczaj gotowaniem i sprzątaniem zajmowała się pani Nelson, ale dałem jej dwa tygodnie wolnego. Niech korzysta póki może. Zagotowując wodę na herbatę, przypomniałem sobie o butelkach po wczorajszych piwach, leżących w całym salonie. Westchnąłem, sięgając po kosz na śmieci. Chciałem skończyć sprzątać zanim Meg się obudzi. Raz już spierdoliłem, a aż takim chujem nie byłem by to powtórzyć.

*Z punktu widzenia Meg*

Otworzyłam oczy, czując ogromny ból głowy. Poczułam pod sobą wygodny materac na co gwałtownie usiadłam na łóżku. Znajdowałam się w biało-czarnym pokoju z zasłoniętymi roletami i ogromną szafą. Spojrzałam na czarny zegar wiszący na ścianie. 19:16. Rozglądnęłam się dookoła patrząc na półki, na których znajdowały się te same zdjęcia co w salonie Harrego. Byłam w jego pokoju. Wszystko momentalnie powróciło do mojej głowy, sprawiając jeszcze większy uścisk. Szkoła. Logan. Bójka. Harry. Powoli, żeby się nie przewrócić, wyszłam z pomieszczenia od razu słysząc odgłosy brzdękania talerzy z dołu. Zeszłam po białych schodach, wchodząc do wszechstronnej, ładnie urządzonej kuchni. Oparłam się o framugę obserwując Harrego, stojącego tyłem do mnie, który nakładał coś na talerze. W pewnym momencie chłopak odwrócił się, a trzymana przez niego patelnia z hukiem spadła na podłogę. Zachichotałam.
- Nie rób tak więcej - Powiedział stanowczo, na co lekko się uśmiechnęłam.
- Przestraszyłeś się mnie - Podeszłam bliżej niego, siadając na jednym z krzeseł wokół blatu.
- Każdy żywy by się ciebie wystraszył jak zakradasz się od tyłu - Schylił się po patelnię, na co znów zachichotałam.
- Jesteśmy kwita - Wzruszyłam ramionami, przypominając sobie wczorajsze wejście Harrego do mojej kuchni. O dziwo, Harry uśmiechnął się, ukazując dwa urocze dołeczki. Sięgnął po talerze stojące za nim na których znajdowały się naleśniki z czekoladą. Mniam.
- O nie, nie będziemy jeść tutaj - Styles wyszedł z kuchni, na co zdziwiona podążyłam za nim, biorąc z blatu jeszcze dwa kubki z gorącą herbatą. Weszłam do ogromnej jadalni z długim stołem i żyrandolem zwisającym z sufitu. No ładnie. Usiadłam na przygotowanym dla mnie miejscu naprzeciwko Harrego od razu zabierając się za pochłanianie posiłku.
- Sam to przygotowałeś? - Spytałam, gdy pierwszy kęs dosłownie rozpłynął się w moich ustach. Chłopak kiwnął głową, zajęty swoją porcją.
- Wow, Harry Styles i gotowanie - Powiedziałam z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie, również się uśmiechając.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, kotku - Znów zachichotałam.
- Co jest takiego śmiesznego? -
- Właściwie nie wiem - Dotknęłam czubka głowy, czując w tamtym miejscu jakąś wypukłość, po czym spojrzałam na swoją dłoń.
- Harry - Mój głos się zatrząsł, obserwując szkarłatną ciecz spływającą po moich palcach. Chłopak szybko znalazł się obok mnie, dotykając moich włosów w tym samym miejscu.
- Masz tu rozcięcie. Straciłaś trochę krwi, pewnie dlatego jest ci tak do śmiechu. Chodź - Chwycił mnie za rękę, ciągnąc za sobą z powrotem na górę. Weszliśmy do przepięknej łazienki w takich samych kolorach w jakich była sypialnia Harrego, a chłopak posadził mnie pomiędzy umywalkami. Przyglądałam mu się jak otwiera szafkę i wyciąga z niej apteczkę. Podszedł do mnie i biorąc do ręki wodę utlenioną, wylał ją na gazę i ostrożnie dotknął nią mojej rany, na co syknęłam, wbijając paznokcie w blat. Brunet oczyścił mi ranę, dzięki czemu poczułam się trochę lepiej. W pewnym momencie moją uwagę przykuły czerwone smugi wokół nadgarstków i dłoni Harrego.
- Jesteś ranny - Chwyciłam za jego rękę w zranionym miejscu, na co chłopak syknął.
- To nic - Zaczął z powrotem pakować rzeczy do apteczki.
- Wcale nie. Siadaj - Popchnęłam go na moje miejsce, na którym usiadł odwracając ode mnie wzrok. Chwyciłam nowy opatrunek przygotowując go tak samo jak wcześniej zielonooki.
- Mogę? - Stanęłam pomiędzy nogami Harrego, chwytając delikatnie za jedną z jego dłoni. Chłopak nadal na mnie nie patrząc, kiwnął głową.
- Kurwa - Warknął, gdy woda utleniona zetknęła się z jego ranami. To samo powtórzyłam z drugą ręką. Gdy skończyłam, nadal nie ruszałam się miejsca w którym stałam.
- Popatrz na mnie - Powiedziałam cicho. Po chwili przepiękne zielone oczy zetknęły się z moim piwnym spojrzeniem. W oczach Harrego panował ból? Smutek?
- Dziękuję - Uśmiechnęłam się lekko, na co chłopak rozchylił usta.

*Z punktu widzenia Harrego*

- Gdyby nie ty, to bym zapewne już leżała w szpitalu - Powiedziała Meg, stojąc pomiędzy moimi nogami. Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Nie chciałem jej podziękowań, oberwała za mnie. Dobrze słyszałem, gdy ten kutas zaczął gadać o klubie i mordercy. Zaczął gadać o mnie. Jednak Meg niczego nie rozumiała, a ja nie mogłem jej wytłumaczyć, nie teraz. Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, jednak nic konkretnego nie przeszło przez moje gardło. Błysk w oczach dziewczyny lekko przygasł, a brunetka skierowała się w stronę wyjścia. Teraz albo nigdy Harry.
- Przepraszam - Powiedziałem patrząc wprost na nią. Meg stanęła w progu, odwracając się z powrotem do mnie. Teraz w jej oczach panowało totalne zdziwienie.
- Przepraszam - Powtórzyłem już pewniej, na co dziewczyna znów do mnie podeszła.
- Za wczoraj. Nie powinienem tak cię traktować, szczególnie, że sam cię tu przywiozłem. Zachowałem się jak ostatni chuj -
- Nie zaprzeczę - Brunetka uśmiechnęła się lekko, na co sam się zaśmiałem.
- Tak w ogóle, to masz niezły prawy sierpowy - Skomentowałem, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

Miałem ochotę się na nią rzucić, wpić w te jej idealne, mokre usta, usłyszeć jej jęki, podczas krzyczenia mojego imienia. Jednak nie chodziło tylko o sex. Czułem się przy niej dobrze, jak przy nikim innym. Od kilku godzin w mojej głowie pojawiał się obraz Louis'a mówiącego 'Harry Styles się zakochał'. A co jak to prawda? Na razie muszę poczekać, sprawić, że się do mnie przyzwyczai i poczuje to samo. Muszę ją w sobie rozkochać, a potem sprawdzić jak się wszystko potoczy. Nie obiecuję, że cały czas będę pieprzonym romantykiem, jednak będę robił wszystko, żeby była moja. Tylko i wyłącznie moja. Po zjedzonym posiłku, Meg wpadła na pomysł oglądnięcia jakiegoś filmu, dlatego po chwili siedzieliśmy na kanapie śmiejąc się z jakiejś durnej komedii. Przyciągnąłem ją do siebie, na co dziewczyna na szczęście nie zaprotestowała. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wiedziała, że ze mną nie wygra. I dobrze. W połowie filmu poczułem jak oddech Meg ustabilizował się, a dziewczyna znów zasnęła, tym razem wtulona w mój rozgrzany tors. Podniosłem ją, zabierając ze sobą jej rzeczy i posadziłem delikatnie dziewczynę w samochodzie. W trakcie drogi co chwilę spoglądałem na nią. Była wykończona całym dniem, nie dziwiłem jej się. Podjechałem pod dom Meg i nie budząc jej, zapukałem do drzwi, w których zaraz stanęła mała, uśmiechnięta dziewczynka.
- Mamo, Meg nie żyje! - Zawołała w głąb domu, na co się zaśmiałem.
- Nie, po prostu śpi - Powiedziałem, gdy brązowowłosa kobieta znalazła się przy nas w ułamku sekundy.
- Oh, witaj Harry. Zaniesiesz ją na górę? - Poprosiła, na co tylko kiwnąłem głową i poszedłem za Emily, która pomogła mi w otworzeniu drzwi do pokoju Meg. Położyłem dziewczynę na łóżku, przykrywając ją kołdrą. Przebrałbym ją, ale nie chce narażać się na jej gniew, a tym bardziej podpadać pani Forbs. Megan wtuliła się w poduszkę, na co się uśmiechnąłem. Taka niewinna. Nachyliłem się nad nią, cmokając ją lekko w czoło, po czym wyszedłem, gasząc światło. Pożegnałem się z mamą brunetki, po czym odjechałem z ogromnym uśmiechem na twarzy. Ten dzień chyba mógłbym zaliczyć do niewielu z udanych w moim życiu.

Czytasz = komentujesz :) To bardzo motywuje do dalszego pisania! Pod 8 rozdziałem daliście czadu! Teraz liczę na tyle samo komentarzy, jak nie więcej :* <3

Heeeej wszystkim! <3 :* No więc tak, pierwsze co chciałam zrobić, to podziękować za kochane komentarze pod rozdziałem 8 ;* <3 Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :') Po drugie: każdy z was już zapewne był na jakimś wyjeździe, jednak mój wyjazd jest dopiero przede mną, a mianowicie w czwartek i niestety muszę was zmartwić, że nie wiem jak przez te dwa tygodnie będzie z rozdziałami :'( Rozdział 10 spróbuję jeszcze napisać na jutro czy środę, a co do kolejnych to na pewno się za nie wezmę podczas nieobecności, bo ja dostaję weny siedząc na plaży xD, ale nie obiecuję, że będę mogła je udostępniać, bo najnormalniej w świecie nie wiem czy będzie tam wifi :( Mam nadzieję, że nawet jeśli blog przez te dwa tygodnie będzie świecić pustkami, to i tak wy pozostaniecie ze mną :) Nie zamęczam was, całuski ;* :) 

6 komentarzy:

  1. Jest świetny jak zawsze!
    Bardzo dziękuję za dedykację <3
    Dużo weny i mam nadzieję, że będziesz miała wifi bo dwa tygodnie bez rozdziału .. ;_; nie wiem czy dam radę XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaaj nastepny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piszesz !

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwwww prawie się rozkleiłam :')
    Cudowne ty jesteś cudowna ubustwiam Cie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Spam]
    Murder House jest z pozoru spokojnym miejscem, jednak nie wszystko nieraz wydaje nam się realne. Diabeł jest rzeczywisty. To nie stwór z czerwonymi nogami i ogonem. Może być piękny. To upadły anioł, a to jego królestwo, dom, w którym uwięzione są dusze. O tak, twoja również. Ale kto wie, może to właśnie tam się spotkamy? W każdym razie byłoby miło.
    Jestem Harry.
    Jestem Martwy.
    Chcesz się przyłączyć?

    Jeśli opis cię zaciekawił zapraszam również na zwiastun :
    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=l3LEqshImbs
    oraz intro :
    https://www.youtube.com/watch?v=3kcPClN2fY0

    http://monster-fanfic.blogspot.com/

    przepraszam za spam ...

    OdpowiedzUsuń
  6. 23 yr old Help Desk Operator Jedidiah Candish, hailing from Whistler enjoys watching movies like Bright Leaves and Creative writing. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a DeVille. kliknij tutaj po informacje

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark